środa, 29 lutego 2012

Rozdział dziewiąty

 - Co w takim razie? - podszedł bliżej mnie.
 - Moja babcia nie lubi jak zostaję sam na sam z chłopakiem, tymbardziej z trzema. - powiedziałam.
 - To zaraz zawołam chłopaków i zmyjemy się. - podszedł do mnie.
 Rękami wyczułam paczkę mąki. Chwyciłam ją i rzuciłam w chłopaka. W tym momencie przede mną stał bałwan z One Direction. On tylko spojrzał na paczkę, którą odruchowo złapał.
 - Żadna babcia nie przyjedzie, prawda? - nadal nie podnosił wzroku.
 - Nie. Babcia tylko zaproponowała mi, że może przyjechać, żeby zrobić kolację, ale powiedziałam jej, że nie musi. - pokazałam mu język.
 - Nie chcesz wiedzieć, co zrobię jak cię złapię. - w tej chwili spojrzał na mnie.
 Ruszyłam pędem po schodach. Słyszałam tylko kroki Nialla. Z krzykiem wparowałam do pokoju mojego brata i próbowałam przytrzymać drzwi.
 - Długo tak nie wytrzymasz. - słyszałam jego głos.
 Miał rację, długo nie wytrzymałam. On wszedł do ciemnego pokoju, zamykając za sobą drzwi.
 - Przepraszam. - próbowałam jakoś się ratować.
 - Zapomnij. - podchodził coraz bliżej.
 Stałam już przy ścianie, obok wielkiego okna. Widziałam już twarz chłopaka, która była oświetlona przez blask księżyca. Moje serce zaczęło szybciej bić. Bałam się tego co mi zrobi. Zatrzymał się i uśmiechnął.
 - Dlaczego się śmiejesz? - zapytałam.
 - Boisz się?
 - Tak...
 - To dobrze. - podbiegł do mnie i przerzucił przez ramię, po chwili leżałam już na łóżku a on zaczął mnie dźgać.
 - Nie... Proszę...
 - Dobrze.
 Zostawił mnie poprostu i poszedł do mojego pokoju. Ja poszłam za nim. Zayn i Harry już się zakumplowali z Kasią i Zuzką.
 - Co ci się stało? - Harry spojrzał na białego z mąki Nialla, ten tylko na mnie spojrzał.
 - No co? Oddałam ci tylko. - wskoczyłam pomiędzy Zaynem a Harry'm. - O czym rozmawiacie?
 - Poznajemy się. - powiedział zielonooki.
 - Nie wiedziałem, że Zuzka tak interesuje się sportem - spojrzałam na Zayna. - Kiedy mieszkała w Anglii też raz została wylana ze szkoły.
 - Co? - Niall wcisnął się pomiędzy nas. - Serio? Mieszkałaś w Anglii?
 - Tak kilka lat. Wieku trzynastu lat na stałe zamieszkałam w Polsce. No a wracając do tej sprawy z wyrzuceniem ze szkoły, ale co ja na to poradzę, że wkurzyłam się na profesorka i mu nagadałam. Nie żałuję tego.- Zuzka zaczerwieniła się.
 - No proszę, nasza Bad Girl. - Niall zaczął się śmiać, a my razem z nim.
 Z dziewczynami rozmawialiśmy jeszcze parę minut. Potem Kasia musiała iść spać, bo jutro ma jechać razem z Igorem i swoją mamą do jego rodziców a Zuzanna ma zaraz lekcję surfingu. Chłopcy zmyli się przed pierwszą. Wtedy postanowiłam wziąć długi prysznic. Nie ma nic lepszego od tego. Już zauważyłam na moim ciele kilka siniaków zrobionych przez Nialla. Horan jesteś martwy. - pomyślałam i założyłam piżamę. Poszłam i położyłam się do mojego łóżka. Długo jeszcze nie umiałam zasnąć. W pewnej chwili usłyszałam klucz w zamku i ściszone śmiechy. Christan i Isabel najwidoczniej próbowali dostać się do jego sypialni.
 - Wiesz jak ja cię kocham! - krzyknął mój brat.
 - Cicho. Laura napew... - przerwała, musiał ją najwidoczniej pocałować.
 Przewróciłam się na drugą stronę i zasnęłam.
 Następnego dnia obudziłam się o 7 rano.
 Pierwsze co zrobiłam to weszłam do sypialni Christiana, który leżał przytulony do swojej dziewczyny.
 - Jakie to urocze! - oparłam głowę o framugę i jakiś czas na nich patrzyłam.
 Po chwili postanowiłam tej dwójce zrobić jakieś wyjątkowe śniadanie. Niestety, to co było w lodówce wystarczyło tylko na zrobienie jajecznicy.
 - Co tak pachnie? - do kuchni weszła Isabel. - Jajecznica?
 - Mam nadzieję, że lubisz.
 - Uwielbiam. - posłała mi uśmiech i usiała przy wyspie. - Jak tam wyszło spotkanie?
 - Świetnie. Zarobiłam kilka siniaków, ale co tam. Jak wczorajsze kino, bo jeśli chodzi o noc to słyszałam, że nieźle się bawiliście. - zaczęłam śmiać się.
 - Nie spałaś? - zarumieniła się lekko, a ja tylko pokręciłam głową. - To napewno przez Christiana.
 - Co przeze mnie? - półnagi braciszek wszedł do kuchni. - Zawsze wszystko na mnie...
Moja komórka, która leżała na blacie zaśmiała się. Podeszłam do niej.

 LAURA, CO ROBISZ DZISIAJ? MOŻE WPADNIESZ DO NAS? HARRY I ZAYN SIĘ UCIESZĄ :)

 Szybko odpisałam Niallowi.

 JASNE.TO, O KTÓREJ MAM U WAS BYĆ?

 16, PASUJE?

 OK. MAM JESZCZE JEDNO PYTANIE. SKĄD MASZ MÓJ NUMER?

 HARRY NIE POTRAFI CHOWAĆ SWOJEJ KOMÓRKI. :P

 - Co tak się uśmiechasz do tego telefonu? - z transu wybudził mnie mój brat.
 - Nie nic.
 Wróciłam do śniadania. Christian nie miał nic przeciwko, żebym poszła do chłopaków. On postanowił jechać z Isabel do babci i dziadka. Kiedy zjadłam, pozmywałam naczynia i poszłam na górę. Nie miałam nic do roboty. Skoczyłam do łóżka i sięgnęłam po pierwszą książkę mojej mamy, gdzie opisuje swoje życie. Zawsze płaczę, czytając to.
 Skończyłam czytać o 15:33. Szybko wskoczyłam do łazienki, żeby doprowadzić się do porządku. Włosy spięłam w kucyka, na usta nałożyłam błyszczyk o smaku czekoladowym. Wzięłam kurtkę i wybiegłam. W tym momencie musiałam sobie przypomnieć trasę do chłopaków. Po dwudziestu minutach stałam już pod ich domem. Zapukałam drzwi, które otworzył mi Niall. Uśmiechnął się i wpuścił mnie do środka.
 - Co tak długo? - zapytał, kiedy ściągałam kurtkę.
 - Zgubiłam się. - uśmiechnęłam się. - To co będziemy robić?
 - Piec ciasteczka.
 Poszłam za nim do kuchni, gdzie przy blacie stał Harry, który miał na sobie biały faruszek w różowe serduszka. Zayn sobie siedział przy stole i zajadał już zrobione ciastka.
 - Nie jedz tego! - krzyknął Niall.
 - Dlaczego? O, cześć! - pomachał mi i zjadł następne.
 - Cześć. Mogę wam w czymś pomóc? - zapytałam i usiadłam obok ciemnookiego.
 - Umiesz dekorować ciastka? - odwrócił się do nas Harry - Bo te dwa boroki nie umieją, a za każdym razem kiedy się odwracam ciastek jest coraz mniej. - spojrzał na Nialla i Zayna.
 - Jasne, że umiem. To jest chyba jedyna rzecz, która mi wychodzi... - wzięłam pierwsze ciastko i zaczęłam dekorować. - I jak wczoraj było?
 - Świetnie! - odezwała się cała trójka.
 - Bardzo miłe te twoje przyjaciółki. - powiedział Harry i uśmiechnął się. - Chciałbym je kiedyś poznać.
 - Ja też. - uśmiechnął się Zayn i zjadł kolejne ciastko.
 - A ty Niall? - spojrzałam na chłopaka.
 - Co? - był lekko zdezorientowany. - No fajnie by było jakby przyjechały do Londynu. Może przyjadą na jakiś nasz koncert?
 - Ciekawy pomysł... Która wam bardziej przypadła do gustu? - najpierw spojrzałam na Harry'ego, który się lekko zarumienił.
 - Piszesz książkę?
 - Zastanawiam się nad tym. - wzięłam kolejne ciasteczko. - No powiedz, nie powiemy nikomu.
 - No dobra. Na początku, kiedy mi o nich opowiadałaś, to myślałem, że Zuzka jest tą, która mi wpadnie w oko, ale nie. Z nią łączy nas tylko wielka miłość do żelków. Bardzo polubiłem Kaśkę, bo jest bardzo delikatną dziewczyną.
 - Fajnie. Mam wrażenie, że ona też ciebie polubiła. Zawsze wolała Zayna, ale kiedy ciebie poznała to chyba go "rzuciła".
 - Ej! To boli. - Zayn odwrócił się ode mnie, a Harry i Niall zaczęli się z niego śmiać.
 - Zayn, a ty kogo wolisz? - dugnęłam go.
 - Bad Girl. - zaczął ruszać swoimi brwiamí.
 - Rozumiem. To teraz ty, Niall.
 - Ja? Hm... - zaczął myśleć. - Ja tam wolę panią od kurczaka.
 Spojrzał na mnie i uśmiechnął się, a ja poczułam, że lekko się zaczerwieniłam. W pewnej chwili usłyszeliśmy klucz w zamku. Do ich mieszkania, ktoś wszedł, a zaraz zaczął krzyczeć.
 - Jesteśmy! - wydarł się na cały głos. - Ja chcę marchewkę! - do kuchni wbiegł chłopak, jeśli dobrze pamiętam był to Louis.
 - Przywitałbyś się - powiedział Harry.
 - Wybacz. - wziął marchewkę z lodówki i podbiegł do zielonookiego. - Witaj Skarbie! - pocałował go w policzek.
 - Nie ze mną.
 Chłopak spojrzał na niego i nie wiedział o co chodzi. Rozejrzał się po kuchni i zobaczył mnie siedzącą pomiędzy Zaynem i Niallem.
 - O cześć! - uśmiechnął się i podszedł do nas. - Jestem Louis, a ty?
 - Laura. - podałam mu rękę.
 - Nie było mnie tylko kilka dni, a któryś z was już ma pannę. Którego?
 - Lou! - do kuchni weszła bardzo ładna dziewczyna. - Cześć, jestem Eleanor. - podała mi rękę.
 - Laura.
 - Gdzie jest Liam? - spytał Zayn.
 - Pojechał razem z Danielle do jej mieszkania. Wolał jej teraz nie zostawiać. - czarnowłosa dziewczyna usiadła naprzeciwko nas.
 Eleanor pomogła mi dekorować ciastka pieczone przez Harry'ego. Reszta chłopaków poszła do salonu, żeby zobaczyć jakiś mecz. Bardzo fajnie mi się rozmawiało z dziewczyną. Ona opowiadała mi o tym jak było w Paryżu, a ja jej troszkę opowiedziałam jak poznałam się z chłopakami. Naszą długą rozmowę przerwał telefon od Christiana.
 - Słucham.
 - Laura, gdzie jesteś? - odezwał się głos w słuchawce.
 - U chłopaków. Coś się stało?
 - Posłuchaj mnie. Jestem w szpitalu...
 - W szpitalu? - przerwałam mu, Harry i Elaenor w tym momencie spojrzeli na mnie. - Co się stało?
 - Dziadek miał zawał. Jesteśmy u św. Tomasza.
 - Już jadę. - zakończyłam rozmowę.

Hej. Dziękuję wszystkim za ponad 3000 wejść. Podziwiam Was, że chce się Wam czytać te moje wypociny ;p Mam nadzieję, że spodoba się Wam ten rozdział :D Chcę podziękować jeszcze za Wasze wszystkie komentarze i liczę na kolejne ;*
Pozdrawiam,
Kinga

poniedziałek, 27 lutego 2012

Rozdział ósmy

 W środku usłyszałam krzyki. Przeraziłam się i pobiegłam w stronę ich źródła. Stanęłam w w progu kuchni. Wszędzie było biało od mąki. Na blacie był porozsypywany cukier, leżały potłuczone jajka i porozrzucane naczynia. Po chwili dopiero spojrzałam na dwie osoby, które były temu winne. Z jednej strony wyspy kuchennej stał mój brat, którego czarne włosy były obsypane białym proszkiem a z drugiej strony piękna, również czarnowłosa dziewczyna, która na swoich jasnych policzkach miała kreski z czekolady. Wojnę na jedzenie sobie zrobili - pomyślałam i zaczęłam się chichrać. Dopiero w tej chwili mnie zauważyli. Dziewczyna lekko się zarumieniła, a Christian zaczął się z tego wszystkiego śmiać.
 - Słońce - podszedł do czarnookiej- Poznaj moją siostrę Laurę, Lauro poznaj moją dziewczynę Isabel.
 Podałyśmy sobie ręce.
 - Miło mi. - uśmiechnęła się i w tej chwili miałam wrażenie, że skąś ją kojarzę.
 - Mi też. Czy my przypadkiem wcześniej się nie spotkałyśmy?
 - Czy przyszłaś niedawno do Milkshake City z Harry'm z One Direction?
 - To ty jesteś tą dziewczyną, która nas obsłużyła!
 - Ta-dam!
 Przytuliłam się do dziewczyny. Bardzo bałam się, że dziewczyna mojego brata to będzie pusta laska, która leci na jego kasę. Okazało się, że to bardzo miła osoba, dorabiająca na studia w Milkshake City.
 - Dobra, ja lecę kupić coś na dzisiejszy wieczór.
 - Wieczór? - Christian spojrzał na mnie.
 - Tak. Zaprosiłam trójkę znajomych. - posłałam mu uśmiech.
 - Teraz już trójkę? No proszę...
 Złapałam za otwartą paczkę mąki i rzuciłam w niego. Teraz był dopiero biały. Isabel ze śmiechu usiadła na podłodze. W międzyczasie wystukała, że po prostu nas kocha.
 - Aha, żebyś nie myślał, że ja to będę sprzątać. - powiedziałam i wyszłam z kuchni.
 Zabrałam kilka drobnych i poszłam do najbliższego sklepu. Wzięłam kilka paczek chipsów, dwa dwulitrowe soki pomarańczowe i dwie tabliczki czekolady, jedna mleczna a druga truskawkowa. Kiedy wróciłam do domu w kuchni panował porządek. Christian i Isabel postanowili wziąć wspólną kąpiel, bo słyszałam wylewającą się wodę z wanny i śmiechy. Poszłam do pokoju, pościeliłam moje łóżko, tak, żeby chłopcy mieli gdzie spocząć. Podłączyłam laptopa do telewizora, który wisiał nad biurkiem. Z pokoju gościnnego przeniosłam malutki stoliczek, na którym położyłam miskę z chipsami, cztery szklanki i sok. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam krótkie dżinsowe spodnie i biały t-shirt z napisem I  LONDON. Założyłam moje niebieskie laczki i weszłam do pokoju Christiana. Ujrzałam tam brudne ubrania braciszka i Isabel. Postanowiłam je zabrać do prania, a dziewczynie przyniosłam moje, bo zauważyłam, że mamy taki sam rozmiar.
 - Dziękuję za ubrania. - podziękowała mi, kiedy stanęła w drzwiach mojego pokoju.
 - Nie ma za co. - powiedziałam i zaprosiłam ją do pokoju.
 - Ślicznie tutaj masz. - rozejrzała się po moim pokoju. - Cieszę się, że mogłam ciebie poznać. Christian tyle razy o tobie mówił.
 - Na prawdę? Ile lat się znacie?
 - Pięć. Poznałam go, kiedy poraz pierwszy przyszedł do Milkshake City. Nie pracowałam tam wtedy, ale często przychodziłam tam na shake'a. Tamtego dnia zamówiłam sobie czekoladowego i przy wyjściu wpadłam na jakiegoś chłopaka. Byłam niesamowicie zła na niego, bo nie dość, że miałam zły dzień w szkole to poplamiłam sobie moją ulubioną koszulkę. Zaczęłam go wyzywać od idiotów i palantów. Na początku bredził coś w nieznanym języku, a następnie zaczął mnie przepraszać, ale ja go nie słuchałam. Cały czas przyglądałam się wielkiej plamie na koszulce. Nie mogłam tak przecież wyjść na miasto. Wtedy podniosłam głowę, żeby powiedzieć mu prosto w oczy co o nim myślę, ale nie byłam wstanie. Pierwszy raz widziałam tak piękne oczy, takie morskie... Poczułam motylki w brzuchu i wybaczyłam mu to. On zamian za to użyczył mi swoją bluzę, mówiąc, że ma blisko do domu, więc nie zmarznie, a mi się przyda bardziej. Od tamtej pory utrzymujemy kontakt.
 - Niesamowite. - patrzyłam na nią jak zaczarowana. - Christian mi o tym nigdy nie mówił.
 - Nigdy nie słuchałaś. - w drzwiach stał mój brat, który uśmiechał się. - Isabel, co powiesz na kino?
 - Z przyjemnością. - rzuciła mu się na szyje. - Ale tym razem ja wybieram film.
 - No dobrze. - pocałował ją w usta.
 Dziewczyna pobiegła założyć kurtkę, a Christian spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
 - Co o niej myślisz? - spytał.
 - Jest najmilszą ze wszystkich dziewczyn jakie miałeś w Polsce. Ona traktuje mnie jak swoją rówieśniczkę i to jest najpiękniejsze. Dbaj o taki skarb. - puściłam mu oczko.
 - Ja też tak myślę. Dobra ja już idę. Bądź grzeczna. Aha, postaraj się, żebym przez przypadek nie został wujkiem, bo wtedy mama by mnie zatłukła.
 Wzięłam jedną z poduszek leżących na łóżku i rzuciłam w niego, ale ten zdążył zrobić unik. Po chwili usłyszałam jak drzwi zewnętrzne zamykają się. Miałam jeszcze jakąś godzinkę do przyjścia chłopców. Postanowiłam się o nich coś dowiedzieć. Zarejestrowałam się na twitterze i zaczęłam obserwować Nialla, Harry'ego, Zayna i mojego brata. Znalazłam również dwóch pozostałych członków zespołu. Jeden z nich nazywał się Liam i miał ciemnoblond włosy, które na niektórych zdjęciach były proste a na innych kręcone. Jego oczy były brązowe. Drugim chłopakiem był Louis, którego włosy były tego samego koloru co Liama, a jego oczy były niebieskie. Obaj mieli urocze uśmiechy jak reszta zespołu. Spojrzałam na zegar, który pokazywał, że jest 21:53. Postanowiłam już włączyć skype, mając nadzieję, że Zuza i Kasia już są. Nie myliłam się co do tego. Zadzwoniłam do nich. Na ekranie pojawiły się moje przyjaciółki. Z lewej ruda Kasia, która jak zawsze miała rozpuszczone włosy. Założyła na siebie wielką, szarą bluzkę, która zastępowała jej piżamę. Z prawej była Zuzka, która tym razem siedziała w knajpce. Na sobie miała jasny podkoszulek, a długie włosy spięła w kucyk.
 - Cześć. - przywitałam się z nimi. - Co tam słychać?
 - U mnie od wczoraj nic się nie zmieniło. - uśmiechnęła się Zuzanna.
 - Mama się zgodziła, żeby wyjść za Igora. Ślub pradopodobnie odbędzie się w październiku. Chcą się pobrać w Krakowie. Czyli szykujcie się na podbój wesela. Co tam u ciebie Laura? Jak tam było na basenie?
 - Na basenie było świetnie. Zuzanna następnym razem jak zaprosisz mnie na paintball'a to zgodzę się.
 - Byłaś? - spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczyma.
 - Tak. - uśmiechnęłam się tak, że pokazałam swoje białe zęby. - Było rewelacyjnie.
 - No po prostu nie wierzę. Tyle razy namawiałam cię, a ty mówiłaś mi, że nie, a tutaj byle ktoś ci to zaproponował i poszłaś... - udawała, że zaczyna płakać.
 - Uśmiechnij się. Będziecie miały okazję poznać tych trzech panów, z którymi spędziłam ten czas.
 - No nie! - Kasia chwyciła się za głowę. - To znaczy, że jak przyjdą mam mówić po angielsku?
 - Tak. - posłałam jej buziaczka.
 - Fajnie! - Zuzanna się rozchmurzyła. - Mi to tam nie przeszkadza.
 - Tobie nic nie przeszkadza! Ja od dwóch miesięcy nie rozmawiałam po angielsku. - wstała od biurka i podeszła do półki, która leżała po przeciwnej stronie. Uniosła rękę, tak że ukazały się mi i Zuzce jej różowe majtki. Zaczęłyśmy się chichrać.
 - Bardzo śmieszne. - powiedziała Kasia i ściągnęła stamtąd słownik.
 - Po co ci to? - zapytałam, kiedy podeszła już do komputera.
 - Tak na wszelki wypadek.
 Usłyszałam dzwonek. Uśmiechnęłam się i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi, gdzie stała trójka przystojnych chłopaków. Zaprosiłam ich do środka.
 - Cieszę się, że już jesteście. Teraz posłuchajcie. Wchodzicie do mojego pokoju i staracie się, żeby was nie widziały w kamerce. Siadacie i siedzicie cicho.
 - Dlaczego? - Harry patrzył na mnie jak na wariatkę.
 - Zobaczycie jakie one są naprawdę, bo jak już was zobaczą to nie wiem, czy będą wstanie oddychać.
 Poszliśmy na górę. Chłopcy zrobili to o co ich prosiłam. Usiadłam przed komputerem.
 - Fałszywy alarm. - powiedziałam do dziewczyn. - Kasiu, co ty powiesz na to, żeby zacząć rozmowę po angielsku? Przypomnisz sobie jak to jest i w ogóle.
 - Dobrze. - powiedziała to już po angielsku.
 - Nareszcie. - Zuzanna uśmiechnęła się. - Laura powiedz mi, czy ci twoi kumple to jakieś ciacha?
 Chłopacy zaczęli się chichrać, ale dziewczyny nic nie słyszały.
 - Możemy tak powiedzieć...
 - To rzucam szkołę i jadę tam do ciebie. - powiedziała Kasia. - Mam dosyć już Filipa i Grzegorza.
 - Dlaczego? - zapytałyśmy z Zuzą naraz.
 - Wybrałam się dzisiaj na zakupy, gdzie ich spotkałam. Dawno nie widzieliśmy się, więc postanowiłam, że z nimi pogadam. Wtedy przypomniałam sobie, żeby wysłać ci tego sms'a. Zrobiłam tak i po chwili otrzymałam odpowiedź, wtedy zaczęło się piekło. Zaczęli się nabijać ze mnie, bo znasz mój dzwonek.
 - Vas Happenin. - powiedziała Zuzka.
 Wtedy Zayn wybuch śmiechem i nie mógł się powstrzymać, żeby tego nie powiedzieć. Zuzanna i Kasia spojrzały w moim kierunku.
 - Co to było? - zapytały na raz.
 - Nic.
 - Nie kłam! - powiedziała Kasia. - Kto się ze mnie nabija? Pokażcie się tchórze.
 - Kaśka... - Zuzanna też zaczęła się śmiać z tego.
 - Kto to powiedział?
 Obok mnie pojawił się Zayn i uśmiechnął do kamerki.
 - Muszę unikać już tego słońca, bo mam wrażenie, że w twoim pokoju jest Zayn Malik- powiedziała Zuzanna, która ani trochę nie przejęła się tym.
 - Zuzka, ty też go widzisz? A ja już myślałam, że Igor mi coś dosypuje do herbaty. - uśmiechnęła się.
 Po chwili tuż obok mnie pojawił się Harry, a następnie Niall. Dziewczyny spojrzały na ekran swoich komputerów i nie mogły uwierzyć. Zuzanna próbowała coś powiedzieć, ale nie była w stanie a Kasia tylko patrzyła. Po chwili wstała od biurka i wyszła z pokoju. W tym czasie Zuza zaczęła się śmiać.
 - Czy z nią wszystko w porządku? - zapytał mnie Harry.
 - Nie wszystkie wasze fanki muszą piszczeć. Zuzanna zawsze tak ma, że śmieje się z byle czego.
 - A co się stało z Kasią? - zapytał Zayn.
 - Tego nie wiem.
 Po chwili jednak do pokoju weszła Kasia. Miała na czole nałożony ręcznik, a w buzi trzymała termometr. Z tego widoku wszyscy zaczęli się śmiać. Dziewczyna wyciągnęła termometr i spojrzała na niego.
 - Co to za drań! - krzyknęła. - Co on mi dosypuje?
 - Kasia. - powiedziała Zuzka. - On jest czysty. Chyba naprawdę w pokoju Laury siedzi trzech chłopaków z One Direction.
 - Rozumiem. - zdjęła z czoła ręcznik i uśmiechnęła się. - Cześć! - pomachała do nas.
 - Cześć. - chłopcy im odmachali.
 - Czyli mamy rozumieć, że tym chłopakiem od kurczaka jest szanowny pan Horan? - Zuzanna uśmiechnęła się.
 - Wszystko im powiedziałaś? - dźgnął mnie palcem.
 - Ała... - chciałam mu oddać, ale ten zrobił unik i chwilę później stał już przy drzwiach. - Kochane. - zwróciłam się do dziewczyn. - Muszę załatwić pewną sprawę, więc zostawiam was z Zaynem i Harry'm. - powiedziałam i ruszyłam za Niallem, który uciekał przede mną. Weszłam za nim do kuchni.
 - Chodź tu.- powiedziałam.
 - Wolę zostać tutaj. - uśmiechnął się.
 Ruszyłam w jego kierunku, ale ten się oddalał. W pewnym momencie zadzwonił telefon mojego brata. Podeszłam do niego, cały czas patrząc na Nialla. Na wyświetlaczu ukazał się numer babci.
 - Słucham...Kiedy?...Teraz?...Ale nie musisz...Dobrze...Ja też...Papa.
 Spojrzałam z przerażeniem na chłopaka.
 - Co się stało?
 - Moja babcia zaraz przyjedzie.

Hej. No to mamy już rozdział ósmy :) Trochę dłuższy niż poprzednie, ale po prostu nie potrafiłam go skończyć :p Jak Wam się podoba? Dziękuję za wszystkie Wasze komentarze i czekam na kolejne :) Następny rozdział będzie w środę :) 
Kocham,
Kinga

sobota, 25 lutego 2012

Rozdział siódmy

 Razem z chłopakami podeszliśmy do kasy. Kupiliśmy sobie cztery wejściówki. Dostaliśmy odpowiednią odzież, ochraniacze i broń do paintball'a. Teraz mieliśmy podzielić się na dwie drużyny.
 - To kto z kim będzie? - zapytał Zayn.
 - Ja chcę być z Laurą. - zgłosił się Harry.
 - Wątpię. - spojrzałam na niego. - Nie obraź się, ale nie chcę "strzelać" do Zayna, ponieważ on mi nie podpadł.
 - Ja ci podpadłem? - Harry spojrzał z przerażeniem.
 - Kochaniutki, za często się ze mnie śmiejesz. - położyłam mu rękę na ramieniu.
 - A ja? - odezwał się Niall, który do tej pory był zainteresowany swoją bronią.
 - Ty to dopiero. - wskazałam na niego palcem i próbowałam być poważna, lecz nie potrafiłam wytrzymać.
 - Więc ustalone. Ja jestem z Laurą. - posłał mi miły uśmiech. - Zaczynamy.
 Zaczęliśmy grę. Pobiegłam za Zaynem. Sama nie wiem, dlaczego zgodziłam się na to. Od dziecka przerażał mnie ten sport. Zuzka już raz próbowała mnie i Kaśkę na to zaciągnąć, ale na szczęście we dwójkę zawsze miałyśmy jakąś wymówkę. No dobra, muszę się skupić. Mam za zadanie znaleźć jednego z nich i nacisnąć spust.
 - Chodź tutaj! - zawołał mnie Zayn. Schowaliśmy się za wielką górką, z której było widać cały teren.
 - To nie szukamy ich? - zapytałam, kiedy zdjęłam maskę, tak jak on zrobił.
 - Szukać? Oni tam są. - wskazał na małe postacie, które szukały nas. - Uwielbiam się z nich ponabijać z tego miejsca.
 - Oni nas nie widzą?
 - Oni nigdy w tym kierunku nie patrzą - posłał mi uśmiech. - Przy okazji mamy czas, żeby się poznać.
 - Wiesz co, dobrze zrobiłam, że wybrałam ciebie. To co chcesz wiedzieć?
 - Wszystko.
 - Śmieszne. Nazywam się Laura, ale to już wiesz. Przyjechałam tutaj z Polski, zostawiając tam moją mamę, Zuzkę i Kasię.
 - Zuzkę i Kasię? Siostry?
 - Przyjaciółki, chociaż traktuję je jak siostry. To teraz ty.
 - Wszystkie ważne informacje już znasz.
 Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.
 - Nie znam. Nie jestem waszą fanką, więc nic o was nie wiem.
 - Fajnie. - uśmiechnął się. -Nazywam się Zayn. Pochodzę z Bradford. Zostawiłem tam moją rodzinę.
 Zaczęliśmy się śmiać, niestety nasz śmiech został rozniesiony przez echo. W tym momencie Harry i Niall podnieśli głowy do góry i nas zauważyli.
 - Niall! - zawołał Harry.
 - Co?!
 - Ja biorę Zayna, a ty Laurę! Na nich!
 Zdążyliśmy założyć maski i rozbiegliśmy się w dwóch kierunkach. Teraz zostałam sama, a za parę chwil Niall miał mnie "postrzelić". Schowałam się za drzewem i z przerażenia ukucnęłam. Słyszałam ciche szmeranie. O nie! - pomyślałam. Powoli wyjrzałam zza drzewa. Niall już tam stał, próbując znaleść mnie wzrokiem. Wystarczy, że wycelujesz i naciśniesz spust. I tak zrobiłam. Przez jakiś czas się wahałam nad jego naciśnięciem, ale po chwili moja broń wystrzeliła, a kulka z żółtą farbą trafiła w plecy chłopaka.
 - Ała... - usłyszałam.
 Niall odwrócił się i zdjął maskę. Znowu jego niebieskie oczy patrzyły na mnie. Uśmiechnął się i zaczął bić mi brawo.
 - Gratuluję. - podszedł do mnie i dał mi swoje ramię. - To może napije się pani ze mną soku?
 - A co z resztą?
 - Na nich sobie długo poczekamy.
 - Jeśli tak, to z przyjemnością się z panem napiję soku. - objęłam jego ramię i ruszyliśmy w kierunku kawiarnii, która była dla zawodników paintballa.
 Niall zamówił dwa wielkie soki pomarańczowe oraz ogromne zapiekanki.
 - Ale ja tego całego nie zjem. - spojrzałam na niego, kiedy wręczał mi ją.
 - To zjem za ciebie. - posłał mi miły uśmiech. - I jak dzisiaj było na basenie?
 - Bardzo fajnie. - wzięłam gryza. - Szkoda, że ciebie nie było. Następnym razem idziesz obowiązkowo.
 - Jak chcesz. Czyli między nami wszystko dobrze? - też zrobił gryza.
 - Nie tak łatwo. - spojrzał na mnie, nie wiedząc o czym mówię. - Wybaczyłam ci tylko to, że to ty kupiłeś tego kurczaka.
 - To czego mi nie wybaczyłaś? - popił zapiekankę sokiem.
 - Tego, że nie dałeś mi wygrać. - założyłam ręce na piersi i odwróciłam głowę, udawając, że się obraziłam.
 - To jak to mogę naprawić? - dźgnął mnie.
 - Ej! - oddałam mu. - Jest jedna rzecz, dzięki, której jestem w stanie to ci wybaczyć. - uśmiechnęłam się. - Tyle, że dla utrudnienia ci tego, nie powiem co to jest.
 Nim zdążył cokolwiek powiedzieć do kawiarnii wpadł Zayn i Harry, który najwidoczniej wygrał, ponieważ cały czas się szczerzył.
 - Niall! Wygraliśmy - zaczął skakać.
 - Obawiam się, że jest remis. - pokazał plamę na swoich plecach.
 - To, dlaczego Laura też zeszła? - spojrzał na mnie.
 - Byłam pewna, że Zayn sobie poradzi. - posłałam mu uśmiech, a on tylko przewrócił oczyma. - Dołączycie się?
 - Z przyjemnością! - Harry usiadł koło mnie. - Zayn, Słonko to co zawsze! - krzyknął do chłopaka, który zdążył dojść do kasy. - To o czym rozmawiacie? Mam nadzieję, że nie obgadujecie mnie. - zwrócił się do nas.
 - Przejrzał nas. - powiedziałam do Nialla, który zaczął się śmiać. - Niall masz, bo ja już tego nie zjem. - wręczyłam chłopakowi 1/3 zapiekanki.
 Dołączył do nas Zayn, który najwidoczniej już się rozchmurzył. Ciekawe, co się stało.
 - Co tak się uśmiechasz? - zapytał Harry, poruszając swoimi brwiami.
 - Dzwonił Liam... - on również poruszał swoimi.- Powiedział, że jutro wracają.
 - Nie mieli oni zostać do końca tygodnia? - zapytał Niall, który skończył jeść moją zapiekankę.
 - Tak, ale Danielle źle się czuje, więc wolą wrócić do domu.
 - Biedna...- powiedział Harry.
 Chłopcy zamówili sobie jeszcze lody, nim ruszyliśmy w drogę powrotną. Harry był trochę nie zadowolony, że to on musiał prowadzić. No cóż, tylko on z naszej czwórki ma prawo jazdy. Ja razem z Niallem i Zaynem siedziałam z tyłu i grałam z nimi w papier i nożyczki. Tylko blondyn był lepszy ode mnie w tej grze. Znowu nie pozwala mi wygrać. - uśmiechnęłam się na tą myśl.
 Moja komórka zaśmiała się. Wyciągnęłam ją i zobaczyłam kto napisał.

LAURA! UFAM, ŻE TY, JA I ZUZKA TAK JAK WCZORAJ? :)

 Opisałam jej szybko.

 OCZYWIŚCIE :*

 - Chłopcy? - Pora przedstawić moim przyjaciółką chłopaków.
 - Tak? - powiedzieli chórkiem.
 - Co robicie o 22?
 - Dlaczego pytasz? - Niall spojrzał na mnie.
 - Obiecałam kiedyś Harry'emu, że pozna moje przyjaciółki...
 - Przyjeżdżają? - przerwał mi kierowca.
 - Nie, ale dzisiaj jesteśmy umówione na skype. - uśmiechnęłam się. - Wczoraj tak jakoś źle się czułam, ponieważ nie mogłam wspomnieć im o was.
 - Dlaczego? - zapytał Zayn.
 - Ponieważ one są waszymi fankami, a że nie widziałam ich jakiś czas to wolałam o was nie wspominać...
 - Wstydzisz się nas! - krzyknął Zayn i odwrócił się, tak samo zrobił Niall, gdy na niego spójrzałam.
 - Harry...?
 - Nie gadam z tobą. - potrząsnął swoimi loczkami.
 Zaczęłam się śmiać. Jacy oni wszyscy są uroczy!
 - Czyli nie odzywacie się do mnie... - jeszcze raz spojrzałam na całą trójkę, żaden się nie spojrzał na mnie.
 Wyciągnęłam moją komórkę i znalazłam nagranie z dźwiękiem przypominającym drapanie pazurami po tablicy. Włączyłam go na cały regulator.
 - Aaa... - Niall i Zayn zatkali sobie dłońmi uszy, biedny Harry nie mógł tego zrobić, bo trzymał kierownicę.
 - Wyłącz to! - krzyknął.
 - Nie, ponieważ mam dosyć tej ciszy.
 - Dobra. Porozmawiam z tobą, jeśli wyłączysz to. - zaproponował Niall.
 Uśmiechnęła się i wyłączyłam to. Ulżyło im, mi również, ponieważ nie przepadam za tym dźwiękiem, ale czasem się przydaje.
 Z chłopakami znowu zaczęłam grać w papier i nożyczki. Dojechaliśmy pod mój dom. Musiałam przejść przez Zayna, ponieważ siedziałam na środku.
 - Pamiętajcie, 22 u mnie. - powiedziałam nim zamknęłam drzwi.
 Odjechali, a ja weszłam do domu.

Hej! Chciałabym przeprosić za ten mecz paintball'a, który jest na pewno niepoprawnie napisany, ponieważ nie mam zielonego pojęcia jak on naprawdę wygląda. No co mogę jeszcze powiedzieć? Jak zawsze dziękuję Wam wszystkim za to, że komentujecie, bo właśnie to napędza moją wyobraźnię. Jak dobrze będzie to w poniedziałek kolejny rozdział, lecz nie mogę tego obiecać. ;p 
Pozdrawiam,
 Kinga :D