niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział trzydziesty


Isabel
 Komórka wypadła z moich rąk. Usiadłam na podłodze pod ścianą, moje ręce trzęsły się. Nie wiedziałam co się z moim ciałem dzieje. Do oczu napływały mi tony łez. Jak on mógł mi to zrobić? Jak mógł napisać, że mnie kocha? Przecież sam mi prosto w oczy powiedział, że mnie nie kocha. Dlaczego właśnie w tym momencie, kiedy usiłuję żyć na nowo?
 - Cholera jasna! - ręką zrzuciłam wielki, szklany wazon. - Nienawidzę go!

Laura 
 Obudziłam się około godziny 6:30. Wstałam z łóżka i poszłam do salonu, gdzie na kanapie spał mój chłopak. Za każdym razem, kiedy patrzę na tego śpiocha uśmiech mi się nasuwa na twarz. Podeszłam do niego i przysiadłam na skraju. Delikatnie pogłaskałam niebieskookiego po policzku. Ja jego twarzy pojawił się uśmiech, najwidoczniej miał przyjemny sen. Spojrzałam na kominek, na którym stały różne zdjęcia. Wstałam i podeszłam tam. Na większości z nich ujrzałam chłopaka o wielkich, piwnych oczach i brązowych włosach. Musiał być to Mike. Był on bardzo ładny. Na jednej z fotografii był też razem z Niallem i Evą. To zdjęcie zostało prawdopodobnie zrobione przed utworzeniem One Direction. Musieli być wtedy najlepszymi przyjaciółmi.
 - Jest coś do jedzenia? - usłyszałam zaspany głos Horana.
 Odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka, który patrzył na mnie swoimi zaspanymi oczkami. Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową. Weszłam do kuchni i z lodówki wyciągnęłam jajka, z których zamierzałam zrobić jajecznicę. Kiedy już zrobiłam to nałożyłam ją na talerz i położyłam na stole. Niall był w łazience, więc postanowiłam się przejść, a śniadanie zjem jak wrócę. Napisałam list i położyłam na stoliku. Wyszłam z chatki i ruszyłam brzegiem morza. Gdybym mogła to zamieszkałabym tutaj. Nad morzem w Polsce byłam 2 razy, ale nie było tam tak pięknie jak tu. W oddali, na skałach ujrzałam jakąś dziewczynę, która przyglądała się wschodowi słońca. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niej.
 - Przepraszam, można? - zapytałam.
 - Oczywiście. - szepnęła i popatrzyła się na mnie.
 Przeszedł mnie dreszcz. To była Isabel, a raczej jej cień. Jej kiedyś długie czarne włosy, zostały zamienione na krótkie i niestarannie ułożone. Blada cera, oczy zapuchnięte. Widać, że często musiała płakać.
 - Isabel? - zapytałam niepewnie.
 - Laura? Co ty tutaj robisz? - do jej oczu napłynęły łzy.
 - Przyjechałam tutaj z Niallem. Dlaczego nie odbierałaś telefonów? Dlaczego nie dawałaś znaku życia? Wiesz jak Christian się martwi? - ta tylko na mnie popatrzyła. - Nie patrz tak. Dzwonię do niego, musi wiedzieć gdzie jesteś.
 - Nie! - poruszyła się. - Mogę ci powiedzieć wszystko tylko nie dzwoń do niego i nie mów, gdzie jestem. Ja...ja...ja po prostu chcę zapomnieć.
 - Zapomnieć? O kim? O Christianie?
 - Tak.
 - Przecież on cię kocha.
 Isabel schowała swoją twarz w dłonie i zaczęła płakać. Podeszłam do niej i mocno się przytuliłam. Nie wiedziałam o co chodzi, ale chciałam, żeby jej ulżyło.
 - On cię kocha Isabel. Nie widzi sensu życia bez ciebie...
 - Ja go też kocham, tyle że nie mam siły się z nim zobaczyć.
 - Kochana, zróbmy tak: Zostaniesz tutaj jeszcze tydzień, dwa. Ja nikomu nie powiem o naszym spotkaniu i o tym, gdzie jesteś. Ty się ogarniesz, wrócisz do Londynu i wyjaśnisz sobie z Christianem wszystko. Dobrze?
 - Dziękuję ci. - przytuliła mnie.
 - No dobrze, ja już muszę iść. Do zobaczenia za dwa tygodnie?
 - Tak. - na jej twarzy pojawił się uśmiech.
 Minął już jeden dzień odkąd spotkałam się z Isabel. Wczoraj około południa wróciliśmy do domu. Zrobiłam szybkie pranie i spakowałam się na wyjazd do Polski. Teraz właśnie czekam na chłopaków razem z którymi mam jechać na lotnisko. Mój brat wczesnym rankiem przyszedł się ze mną pożegnać, ponieważ o 7.00 miał samolot do Paryża, gdzie miał się spotkać z klientką. Już w oddali ujrzałam samochód Louisa, który najwidoczniej przegrał zakład z Liamem i musiał nas odwieźć na lotnisko. Kiedy zatrzymał się na podjedźcie, pierwszy z samochodu wybiegł Niall, który dał mi buziaczek w policzek i zabrał moją walizkę, następy był Harry, przy którym mi przez najbliższe dni nie będzie łatwo, ponieważ nie mogę mu wspomnieć o przyjeździe Abby, za którą nie przepada. Weszłam do samochodu i usiadłam między Zaynem, który na myśl spotkania z Zuzką nie umiał usiedzieć w miejscu i Niallem, który zaczął jeść chipsy. Na lotnisko dotarliśmy po 40 minutach.
 - Jak ja za wami będę tęsknił. - Louis zrobił smutną minkę. - Kto teraz będzie się ze mnie śmiał jak będę uciekał przed Eleanor z marchewkami? Kogo będę całować na dzień dobry? Tylko nie mówcie, że Liama! - powiedział lekko podniesionym głosem. - Z kogo ja będę się śmiał, że...
 - Louis, my wyjeżdżamy tylko na cztery dni. - powiedział Zayn, który nie potrafił się powstrzymać od śmiechu.
 - No właśnie na cztery dni. To będzie cała sobota, cała niedziela, cały poniedziałek i niecały wtorek.
 PASAŻEROWIE LECĄCY SAMOLOTEM 231 PROSZENI O PRZ...
 - To nasz samolot! - krzyknął Zayn i pociągnął Loczka za sobą. - Cześć Lou.
 Wszyscy pożegnaliśmy się z chłopakiem, który wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać.
Po przejściu przez bramki mogliśmy usiąść już w samolocie. Usiadłam pomiędzy Niallem i Zaynem. Trochę obawiałam się lotu samolotem, ale miałam kochające osoby obok mnie. Kiedy samolot wystartował zacisnęłam swoje palce na ich rękach. Po jakimś czasie już nie czułam, że lecimy, więc postanowiłam zapoznać chłopaków z planem.
 - Chłopaki?
 - Co? - odezwał się tylko Niall i Zayn.
 Spojrzałam na Harry'ego, który siedział po prawej stronie Zayna. Chłopak miał w uszach słuchawki i kiwał swoją głową na prawo i lewą. Spojrzałam błagalnym wzrokiem na Zayna, który zrozumiał o co mi chodzi i trzepnął Loczka w głowę.
 - Co się dzieje?! - krzyknął tak głośno, że pasażerowie spojrzeli na nas.
 - Zamknij się, bo zabiorę twoje żelki. - pokazał mu język.
 - Szkoda tylko, że nie wiesz, gdzie one są. - pokazał swoje wszystkie ząbki.
 - W czarnej walizce, w największej kieszonce pod bielizną.
 Loczkowi zrzedła mina. Najwidoczniej czarnowłosy musiał widzieć jak pakuję się.
 - No dobra, koniec żartów. - powiedziałam. - Teraz tak. Zayn - popatrzyłam się na chłopaka - Przez cały pobyt w Polsce będziesz mieszkać u Zuzanny, ona także odbierze cię z lotniska.
 - Super.
 - No zobaczymy. - pokazałam mu język. - Niall i Harry wy mieszkacie u mnie...
 - Co? - Loczek się oburzył. - Dlaczego nie mogę mieszkać z Kasią?
 - Ponieważ ona dzisiaj wyjeżdża do Krakowa, gdzie pomoże swojej mamie w przygotowaniach do ślubu i nie chce żebyś się nudził.
 - No dobrze.
 - A z resztą planu zapoznacie się po przylocie do Polski.
 Uśmiechnęłam się. Położyłam swoją głowę na ramieniu Nialla i zasnęłam. Obudziłam się dopiero, kiedy wylądowaliśmy. Szybko wyszłam z samolotu i skierowałam się z chłopakami po odbiór bagaży. Po wszystkim zaczęłam szukać znajomych mordek, lecz nikogo nie widziałam. Po jakimś czasie poczułam jak ktoś mnie szarpie za ramię, odwróciłam się i ujrzałam rudowłosą kobietę o zielonych oczach. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do niej.
 - Mamo! - zaczęłam mówić po polsku. - Jak ja za tobą tęskniłam! Te dwa miesiące bez ciebie to na prawdę nie była łatwa rzecz.
 - Kotku, ja za tobą też tęskniłam. - odgarnęła dłonią kilka kosmyków moich włosów. - To, który z nich jest moim przyszłym zięciem. - powiedziała po angielsku i spojrzała na chłopaków.
 - Oczywiście, że ja! - podniósł rękę Harry.
 - Chyba cię pogięło. - Zayn lekko trzepnął go w głowę. - Ja nim jestem! - zaczął się szczerzyć.
 - Czyli mam rozumieć, że blondynek? - mama się uśmiechnęła.
 - Ja? - Niall udawał zdziwionego. - Moim jedynym życiowym partnerem jest jedzenie. Właśnie zjadłbym coś.
 - Poszczęściło ci się. - szepnęła mi mama po polsku.
 - Wiem. - uśmiechnęłam się do niej. - Mamo, a tak w ogóle to gdzie jest Zuza?
 - Nie mogła przyjechać.
 Pierwszym przystankiem podczas naszej drogi do domu, był dom Zuzy. Razem z Zaynem wysiadłam i skierowaliśmy się do drzwi. Uśmiechnęłam się do niego i zapukałam do drzwi. Otworzyła nam wysoka jasnowłosa kobieta o czarnych oczach. Na mój widok uśmiechnęła się i zaprosiła nas do środka.
 - Laura jak ty się zmieniłaś. - przytuliła mnie. - Ty jesteś Zayn, tak? - popatrzyła na chłopaka.
 - Tak.
 - Bardzo ładne imię. - posłała mu delikatny uśmiech. - Zuzanna jest u siebie w pokoju. Poznasz go po drzwiach z ponaklejanymi widokówkami.
 - Żono! - do przedpokoju wbiegł Przemek. - Nareszcie cię widzę i czuję te piękne zapachy. Kim on jest? - spojrzał na Zayna, który nie rozumiał o czym chłopczyk mówi.
 - To jest Zayn...
 - Twój kochanek?
 - Za dużo czasu spędza z Zuzą. - skwitowała jego mama.
 - Oczywiście, że nie. Zayn to jest mój i twojej siostry przyjaciel z Londynu.
 - Uff.... - uśmiechnął się i podszedł do czarnowłosego. - Cześć, jestem Przemek.
 - Zayn.
 - Miło mi cię poznać, a teraz proszę o wybaczenie, ale idę obejrzeć mój film.
 Po chwili zmył się. Spojrzałam na Zayna i uśmiechnęłam się. Na pożegnanie pocałowałam go w policzek i wyszłam z domu.

Zuza 
 Dzisiaj mają przyjechać chłopcy z Laurą do Polski. Bardzo się cieszę, że znowu ich ujrzę, więc chyba dlatego mam włączoną ich piosenkę na maksa i tańczę na środku tylko w białej bieliźnie.
 - That I need you here with me now..
 Nagle muzyka przestała grać, a ja spojrzałam w stronę wieży. Stał przy niej rozbawiony Zayn.
Pokazałam mu język.
 - Ile tutaj jesteś?
 - Wszedłem, kiedy piosenka się rozkręcała.
 - I cały czas się gapiłeś jak tańczę półnago? - zaczęłam tupać nogą.
 - Jestem chłopakiem, nic na to nie poradzę.
 Wskoczył na moje łóżko i pokazał swoje wszystkie ząbki. Ja zaś podeszłam do mojej szafy i wyciągnęłam z niej kilka porządnych ubrań.
 - Co to jest! - usłyszałam za sobą głos Zayna i poczułam jak jego palce dotykają moją łopatkę. - Ty masz tatuaż!
 - Cii... - odwróciłam się do niego. - No mam.
 - Dlaczego nic nie mówiłaś?
 - Bo chciałabym zapomnieć o tym, że kiedykolwiek go zrobiłam. - powiedziałam i minęłam go.
 - Co tam pisze?
 - Nigdy nie trać nadziei.
 - Piękne słowa.
 - Wiem. - delikatnie się do niego uśmiechnęłam.

No i dotarliśmy do rozdziału trzydziestego (: Z tego miejsca chciałabym Wam podziękować za 475 komentarzy, ponad 21 400 wejść oraz 62 obserwatorów. (: Mam nadzieję, że rozdział się spodoba, ponieważ przez jakiś czas nie potrafiłam przelać mojej wyobraźni na "papier". Ostatnimi czasu znowu coraz mniej widzę komentarzy, chociaż wejść na bloga jest około 500 dziennie. No, ale trudno :p Zapraszam Was jeszcze na mojego bloga, którego piszę z panią Tomlinson : Look After You, gdzie wczoraj został dodany nowy rozdział (: Zapraszam również na bloga moich przyjaciółek:  In life are just beautiful moments! 
Pozdrawiam,
Kinga.

piątek, 27 kwietnia 2012

Rozdział dwudziesty dziewiąty

 Obudził mnie krzyk dochodzący z dołu. Nie chętnie otworzyłam oczy i spojrzałam na budzik. Była 06:10. Wzięłam kilka wdechów, żeby się uspokoić i przypadkiem nie zabić osobę odpowiedzialną za moją pobudkę. Wstałam z łóżka, założyłam okulary i poszłam do kuchni, gdzie było pełno dymu. Spojrzałam na Christiana, który stał do mnie tyłem.
 - Coś ty narobił? - wrzasnęłam.
 - Obudziłaś się? - nadal się nie odwracał. - Myślałem, że masz na 3. lekcję.
 - Bo mam, ale twoje wrzaski mnie obudziły. Co ty właściwie robisz?
 - Ee...nic. Idź jeszcze spać.
 Podeszłam do niego i spojrzałam, że trzyma swoją dłoń w lodowatej wodzie. Wyciągnęłam ją, na co mój brat się skrzywił. Zauważyłam, że jest poparzona. Szybko włożyłam ją do wody i sięgnęłam po telefon, który leżał na wyspie.
 - Do kogo dzwonisz? - spojrzał na mnie.
 - Zgadnij? - uniosłam jedną brew i wybrałam numer.
 - Tylko nie mów, że...
 - Hej babciu. - uśmiechnęłam się podle do braciszka. - Mamy problem. Twój genialny wnuczek wziął się za robienie...właściwie, co robiłeś?
 - Chciałem zrobić ciasto. - powiedział cichym głosem
 - Za robienie ciasta i się fajtłapa poparzył...Świetnie, to czekamy na ciebie. - rozłączyłam się i spojrzałam na niego.
 - No i po co dzwoniłaś? - uniósł swoją czarną brew.
 - Żeby było śmiesznie. - pokazałam mu język i poszłam do łazienki.
 Nalałam do wanny ciepłej wody, wsypałam trochę soli o zapachu wanilii i weszłam. Leżałam w niej jakieś 20 minut póki nie usłyszałam dzwonka. Szybko wyszłam, wytarłam się i założyłam szlafrok. Już w przedpokoju słyszałam JEJ głos.
 - Coś ty narobił? Pokaż mi tą łapę... - zerknęłam do kuchni, gdzie ujrzałam babcię, która patrzyła na Christiana jak na jakiegoś boroka. - Ludzie jakiego ja...
 - Babciu! - spojrzał na nią srogo.
 - Tylko nie babciuj mi tutaj. Siadaj na krzesło.
 Zaczęłam się śmiać z mojego brata. Babcia odwróciła się i spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się. Uwielbiałam ten jej uśmiech. Podeszłam do niej i pocałowałam ją w policzek.
 - Cześć babciu.
 - Cześć Skarbie. Dziękuję za ten telefon. - po cichu Christian zaczął papugować babcię. Umilkł jak zobaczył spojrzenie zabójcy. - Przepraszam?
 - Już lepiej. To jak Kotku - zwróciła się do mnie. - Jakieś plany na dzisiaj masz?
 - Tak. - zaczęłam się szczerzyć. - Niall mnie zabiera na naszą pierwszą randkę.
 - To wspaniale.
 - Ciekawe, co powiesz na to, że jedzie nad morze na dwa dni? - Christian popatrzył to na babcię to na mnie. Widziałam w jego oczach satysfakcję.
 - Na dwa dni? Co wy tam zamierzacie robić?
 - Na pewno nie to co myślisz? A na pewno nie co on! - pokazałam palcem na brata. - Dobra ja idę się zbierać, bo za niedługo przyjedzie Niall.
 Szybko pobiegłam na górę. Z szafy wyciągnęłam moją białą bluzkę z flagą Anglii, niebieskie rurki i czerwone trampki. Z spod łóżka wyciągnęłam moją szarą torbę, do której spakowałam kosmetyki, moją czekoladową piżamę, beżową sukienkę, luźne spodnie, bluzkę z Kaczorem Donaldem, czerwoną bluzę i japonki. Włosy spięłam w luźny kok. Na usta nałożyłam mój czekoladowy błyszczyk. Zabrałam torbę i zleciałam na dół, gdzie babcia tłumaczyła Christianowi jak przedszkolakowi, że z piekarnikiem trzeba uważać. Usłyszałam pukanie do drzwi. Za nimi stał Niall, który na mój widok zaczął się szczerzyć.
 - Hej. - pocałowałam go w policzek. - Jedziemy?
 - Oczywiście.
 - Christian, babciu jadę! - krzyknęłam w głąb domu. Zamknęłam drzwi i wyszłam na podjazd, gdzie czekała na nas taksówka. - To znowu pan? - zapytałam mojego "ulubionego" taksówkarza.
 - Tak samo zareagowałem na jego widok. - wskazał na Nialla, a ja się tylko uśmiechnęłam.
 Usiadłam na tylnym siedzeniu razem z moim chłopakiem. Położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam się przyglądać mijanym domom. Po jakimś czasie straciłam się.
 Poczułam jakieś szturchanie, ale nie miałam ochoty otwierać oczu. Po chwili na moich ustach został złożony soczysty buziak. Momentalnie podniosłam powieki i zobaczyłam niebieskie oczy. Uśmiechnęłam się.
 - Jesteśmy na miejscu. - pocałował mnie w czoło.
 Wysiadłam z taksówki. Na swojej twarzy poczułam morską bryzę. Odwróciłam się i zobaczyłam jak Niall płaci taksówkarzowi. Po chwili wziął mój bagaż i zaprowadził do małej chatki. Położył moją torbę na boku i pociągnął mnie za rękę.
 - I jak ci się tutaj podoba? - pokazał mi plażę, która była obsypana białym piaskiem i morze, które było lekko podburzone. W okolicy znajdowały się jeszcze dwie identyczne chatki. Odwróciłam się do Nialla i uśmiechnęłam się. - Mam to rozumieć, że ci się podoba?
 - Nie, myślałam, że się bardziej postarasz. - uderzyłam go w ramię i pobiegłam przed siebie.
 Słyszałam krzyki Nialla, który próbował mnie dogonić. Teraz się bałam co mi zrobi jak mnie złapie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam jego ramiona. Po chwili już się kręciłam w powietrzu.

Isabel 
 Dzisiaj obudziłam się wczesnym rankiem. Właściciele chatki wyjechali i zostawili mnie samą. Weszłam do kuchni skąd jest widok na morze. Usłyszałam jakieś krzyki radości. Wyjrzałam przez okno i ujrzałam dwójkę szczęśliwych nastolatków, którzy się bawili na plaży. Po chwili usiedli na piasku. Dziewczyna położyła głowę na jego ramieniu, a on ją objął. Po mojej twarzy popłynęła łza. Ja i Christian jak byliśmy młodsi też tak szaleliśmy. Nie zwracaliśmy uwagi na nikogo. Od tamtego czasu minęło kilka lat. On stał się właścicielem restauracji i producentem muzycznym, a ja? Nie pasowaliśmy do siebie. Znowu zaczęłam płakać.

Laura 
 - Jak tutaj jest spokojnie. - siedziałam wtulona w Nialla.
 - No bo nie ma Mike'a.
 - Kogo? - spojrzałam na niego.
 - Mike to mój przyjaciel z dzieciństwa. Wiecznie szalony. Kiedy mieliśmy 7 lat założył się z grupką chłopaków, że wejdzie na najstarsze drzewo w okolicy. Wiedziałem, że zrobi to tylko, dlatego, że zwróci uwagę Evy.
 - Evy, tej Evy?
 - Tak. Był w niej zakochany po uszy, ale ona go ignorowała. Jak już widziała, że jestem z nim na dworze to zaszywała się w domu i mówiła, że się uczy. Kiedy miałem 16 lat ja i Eva zostaliśmy parą, a Mike po raz pierwszy się upił... - zamilkł.
 - Co się stało dalej?
 - Tamtego dnia też jego rodzice wracali z delegacji. Byli oni bardzo bogatymi ludźmi. Zastali go jak stał na stole z sznurkiem w ręku. Trafił do psychiatryka. Bałem się, że to przeze mnie i przez Evę tam był, ale okazało się, że dziewczyna, która chodziła do ostatniej klasy wykorzystała go i naciągnęła na pieniądze. Po tych wydarzeniach rodzice kupili mu tą chatkę i zamieszkał tutaj.
 - Ale przeszłość... Gdzie jest teraz?
 - Mam wrażenie, że wrócił do Irlandii, żeby znowu zawracać Evie głowę.
 Zaśmiałam się. Pocałowałam go w usta i wstałam. Blondyn zrobił to samo i wróciliśmy do chatki. Poszłam do łazienki. Nalałam sobie do wanny wody i wskoczyłam tam. Niall powiedział mi, żebym się nie śpieszyła, bo musi wszystko jeszcze przygotować. Po jakiejś godzince wylegiwania się wstałam i podeszłam do lusterka nad umywalką. Sięgnęłam po moje okulary, które odłożyłam na półeczce. Spojrzałam w zwierciadło i ujrzałam siedemnastoletnią dziewczynę o brązowych włosach, które delikatnymi falami opadały na ramiona. Sięgnęłam do mojej kosmetyczki i wyciągłam z niej tusz i pomalowałam swoje rzęsy. Na usta nałożyłam mój błyszczyk. Z włosów zrobiłam sobie kłosa. Wyszłam z łazienki okryta tylko ręcznikiem, mając nadzieję, że nie zobaczy mnie Niall, niestety nic z tego. Kiedy usłyszałam jego stłumiony śmiech na korytarzu z wielkimi rumieńcami weszłam do pokoju. Zapamiętam to sobie! - uśmiechnęłam się do siebie. Z torby wyciągnęłam moją sukienkę, założyłam jeszcze japonki i byłam już gotowa na randkę. Zeszłam na dół w poszukiwaniu Nialla, ale go tam nie było. Na dworze było już ciemno. Dopiero teraz zauważyłam na plaży migoczące światełko. Wyszłam na taras i zobaczyłam mojego chłopaka, który patrzył na fale, które mieniły się pod wpływem blasku księżyca. Zeszłam z tarasu i wolnym krokiem ruszyłam ku niemu. Stanęłam obok niego i też zaczęłam przyglądać się ruchom fal.
 - Jakie ja mam szczęście...-usłyszałam szept niebieskookiego. Popatrzyłam na niego i się lekko uśmiechnęłam. - Cieszę się, że mogłem cię spotkać tamtego dnia w sklepie, dziękuję Harry'emu, że nam sobie przedstawił i dziękuję tobie, że mnie pokochałaś. - pocałował mnie delikatnie w usta. - To ty sprawiasz, że każdego dnia budzę się z uśmiechem na ustach, bo wiem, że cię zobaczę i przytulę.
 - A ja się budzę każdego dnia z nadzieją, że pozwolisz mi kiedyś w czymś wygrać. - zaczął się szczerzyć, a ja go przytuliłam.
 Podeszliśmy do malutkiego stoliczka postawionego na piasku. Był przykryty białym obrusem, a na środku stała wielka świeca. Niall odsunął mi krzesło, usiadłam i patrzyłam jak nalewał mi i sobie wina. Po odłożeniu butelki, podniósł metalową przykrywkę i ukazał mi się kurczak w ziołach. Zaczęłam się śmiać.
 - Nie mogłem zapomnieć o naszym przyjacielu. - zaczął ruszać swoimi brwiami. - Udko, skrzydełko?
 - Skrzydełko.
 Po kilku minutkach użerania się z kurczakiem nałożył mi na talerz. Nie mogłam uwierzyć, że mój chłopak jest takim dobrym kucharzem. Po zjedzonej kolacji, postanowiliśmy przespacerować się. Ujęłam jego dłoń i ruszyliśmy przed siebie. Z czasem nasz spacer zamienił się w berka. Właśnie uciekałam przed moim chłopakiem. Niestety, nigdy nie byłam dobra w bieganiu, więc szybko mnie złapał i podniósł. Na jego twarzy pojawił się jakiś dziwny uśmieszek. Po chwile zrozumiałam, dlaczego tak się uśmiechał. Wrzucił mnie do morza, kiedy wynurzyłam się spojrzałam na Nialla, który miał tylko mokre łydki. Złapałam się jego bluzki i zanurzył się w wodzie razem ze mną.
 - Zimno! - krzyknął.
 - Serio? - uśmiechnęłam się i dałam mu buziaczek w policzek. - Kto ostatni na plaży ten burak!
 Szybko zaczęłam walczyć z wodą i moimi ubraniami, lecz nim Niall zrozumiał o czym mówię byłam już w połowie drogi.
 - Wygrałam, wygrałam! - zaczęłam skakać. - Zimno mi Buraczku!
 - Buraczkowi też. - pokazał mi język.
 Szybko weszliśmy do chatki. Niall powiedział, żebym spokojnie weszła do łazienki, a ten przebierze się w pokoju. Szybko przebrałam się w moje piżamki i poszłam do salonu, gdzie Niall zdążył napalić w kominku. Blondyn siedział na foteli i cały czas się śmiał do komórki.
 - Co tam masz? - usiadłam na jego kolanach.
 - Louis właśnie do mnie napisał, że za tydzień ma przyjechać do niego, jego kuzynka.
 - Co w tym śmiesznego?
 - To, że jak Harry widzi Abby to mu ciśnienie podskakuje.

Isabel
 Znowu siedzę sama przy kominku i zaglądam na tańczące iskierki. Właśnie wróciłam do domu, po krótkim spacerku, gdzie znowu widziałam tą zakochaną parę. Zazdroszczę im. Znowu usłyszałam swoją komórkę. Dzwonił nie kto inny a Christian. Nie rozumiem czego on jeszcze ode mnie chce. Powiedzieliśmy sobie wszystko. Znowu nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Po chwili otrzymałam SMS. Wahałam się jakiś czas nad jego otworzeniem, ale nie miałam nic do stracenia.
 " ISABEL, KOCHAM CIĘ ~ CHRISTIAN"

 Rozdział dwudziesty dziewiąty! Mam nadzieję, że spodoba się Wam randka Nialla i Laury. Dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem :) Ten rozdział dedykuję wszystkim osobom, które wpadły na pomysł nakręcenia filmu na podstawie mojego opowiadania xq Chciałabym Was zaprosić na bloga moich przyjaciółek, którego mogę czytać cały czas: In life are just beautiful moments! ^.^
Zapraszam Was również na bloga mojego i Pani Tomlinson : Look After You
Kolejny rozdział powinien być w niedzielę, ale jeżeli nie uda mi się do niedzieli napisać go to w poniedziałek będzie na pewno. Jeszcze raz dziękuję za komentarze i z niecierpliwością czekam na kolejne :)
Kocham,
Kinga.

wtorek, 24 kwietnia 2012

Rozdział dwudziesty ósmy


Kasia 
 Obudziły mnie promyki słońca, które wpadały przez szpary w zaciągniętych zasłonach. Odwróciłam głowę i spojrzałam na śpiącego Harry'ego. Był taki uroczy jak miał zamknięte oczy. Podźwignęłam się i dałam mu buziaka w usta. Ten na początku się skrzywił, ale po chwili się uśmiechnął, otworzył jedno oko i spojrzał na mnie.
 - Która godzina? - zapytał.
 - Nie powiem, bo moja komórka leży tam - pokazałam ręką podłogę - A żeby po nią sięgnąć musiałabym wstać z łóżka, a że tutaj jest jeden koc to nie idę. - uśmiechnęłam się.
 - Wstydzisz się? - uniósł swoją brew.
 - Nie, ale nie mam zamiaru paradować przed tobą bez ubrań. - oparłam się o ramę łóżka.
 - No to jak się ubierzesz jak twoje ubrania są tam. - wskazał mi głową miejsce na podłodze, gdzie leżała moja sukienka i bielizna.
 - Zamkniesz oczy? - popatrzyłam na niego.
 - I mam stracić taką szansę? - uśmiechnął się.
 - Wredny jesteś, wiesz?
 - Wiem. - pocałował mnie w ramię.
 Popatrzyłam się jeszcze raz, mając nadzieję, że zlituje się nade mną. Jednak nic z tego. Wzięłam głęboki oddech. Miałam już wstawać, kiedy zauważyłam, że Loczek zakłada ręce za głowę. Wykorzystałam sytuację i pociągnęłam koc, przykrywając się nim. Ten spojrzał na mnie z zaskoczeniem. Szybko wstał z łóżka i wybiegł z pokoju, pokazując mi swoje tyły. Uśmiechnęłam się pod nosem i sięgnęłam po moje ubrania. Poszłam się ubrać do łazienki. Ogarnęłam jakoś swoją twarz i włosy. Zeszłam do kuchni, gdzie ubrany już Harry robił nam śniadanie.
 - Niezłe masz zaplecze. - zaczęłam się śmiać na samo wspomnienie.
 - Też tak myślę. - zaczął się szczerzyć. - Jajeczniczkę?
 - Poproszę.
 Nałożył mi na talerz i usiadł naprzeciwko mnie. Znowu cały czas czułam jego wzrok na mnie.
 - Co się tak patrzysz? - zapytałam.
 - Podobało ci się?
 - Co? - zapytałam się, chociaż wiem o co mu chodzi.
 - Noc.
 - Nawet, nawet. - odrobinę posmutniał. - Nie no, było nieziemsko.
 Wstałam od stołu i podeszłam do niego. Usiadłam na jego kolanach i pocałowałam w usta. Niestety, przerwał nam mój telefon. Sięgnęłam go.
 - Słucham?
 - Katarzyno, gdzie ty jesteś? - usłyszałam wkurzoną Zuzkę.
 - U Harry'ego.
 - Wiesz, która godzina?
 - Nie.
 - 12:15. Za dwie godziny mamy samolot, a ty nie jesteś nawet spakowana.
 - Kurczę. Już jadę. - rozłączyłam się i spojrzałam na Harry'ego. - Jedziemy.
 Wstałam z jego kolan, sięgnęłam po torebkę i wyszłam na zewnątrz. Na Loczka nie musiałam długo czekać. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy. I tym razem cały czas bawiłam się jego loczkami. Do domu Laury dojechaliśmy po jakiś 40 minutach. Pocałowałam mojego chłopaka i spojrzałam w jego oczy.
 - Będę za tobą tęsknił. - powiedział.
 - Bez przesady. Widzimy się przecież w sobotę.
 - Ale sobota jest... - zaczął liczyć na palcach - Za 5 dni. - zrobił smutną minkę.
 - To jak ty wytrzymasz te nasze dłuższe rozstania?
 - Nie wiem. Dasz mi jeszcze raz buzi?
 Dałam mu buziaka, pogładziłam jego policzek i wyszłam z samochodu. Weszłam do domu, gdzie usłyszałam jęki Christiana dochodzące z kuchni. Zerknęłam do środka. Przy wyspie siedział blady z sinymi oczyma, popijającym butelkę wody. Podeszłam do niego i się przytuliłam.
 - Jak się czujesz? - zapytałam.
 - Nie krzycz, proszę. - spojrzał na mnie tymi niebieskimi oczyma.
 - Christian, Christian, Christian. - usiadłam obok niego. - I na co ci to było?
 - Łatwiejszych pytań nie masz? - zrobił łyk wody.
 - Chris, wiesz, że kocham cię jak brata, którego nigdy nie miałam. Martwię się o ciebie. Wiem, że tęsknisz za Isabel, ale alkohol nie jest wyjściem. Próbowałeś się z nią skontaktować, ale ona tego nie chce. Ja na jej miejscu też bym cię ignorowała. Isabel potrzebuje czasu. Ty też powinieneś z tego czasu skorzystać, a nie zatapiać się w procentach.
 - Masz rację. Niesamowie, przyznaję rację siedemnastolat...
 - Osiemnastolatce. - poprawiłam go.
 - Tak, osiemnastolatce. Kasia zawsze wiedziałem, że jesteś bardzo mądrą dziewczyną.
 Uśmiechnęłam się. Zerknęłam na zegar, który pokazywał, że jest już 13:03. Wstałam, pocałowałam Christiana w głowę i poszłam do pokoju gościnnego, gdzie na moim i Zuzki łóżku siedziała Laura, która przyglądała się pakującej przyjaciółce.
 - Hej. - przywitałam się.
 - Nareszcie jesteś! - czarnowłosa prawie krzyknęła, odwróciła się do mnie, była najwyraźniej zła na coś. - Pośpiesz się z tym pakowaniem, bo nie chcę się przez ciebie spóźnić na samolot. - minęła mnie w drzwiach i weszła do łazienki.
 Ja zaś pytającym wzrokiem spojrzałam na Laurę. Ta tylko ruszyła ramionami. Po chwili wstała z łóżka i mnie przytuliła. Na jej pięknej mordce pojawił się uśmiech. Podeszłam do mojej walizki i zaczęłam się pakować, ale cały czas zerkałam na zielonooką.
 - Kasiu? - odezwała się.
 - Tak?
 - Jak było?
 - Nieziemsko. - uśmiechnęłam się nad walizką. - Najpierw kolacja i pierwszy pocałunek a później... - w ostatniej chwili ugryzłam się w język. - Nie widziałaś mojej białej bluzki z myszką Miki? - zmieniłam temat, ale nic z tego nie wyszło.
 - Bluzka tam. - pokazała palcem na krzesło - Można wiedzieć co później? - uniosła swoją brew. - Czy jest to związane z tym, że nie wróciłaś na noc?
 - Tak. - czułam, że lekko się zaczerwieniłam.
 - I tak od razu po pierwszej randce?
 - Pierwsza randka, czy nie pierwsza, co to za różnica. Kiedyś musiał być ten pierwszy raz. Kocham Harry'ego i ufam mu, a do tego mam 18 lat. - uśmiechnęłam się.
 - No jeśli tak uważasz to powinnam ci tylko pogratulować. - nim się obejrzałam ona zaczęła mnie ściskać. - Nie wiesz jak się cieszę, że jesteś szczęśliwa. - z jej twarzy znikł uśmiech.
 - Laura, co się stało?
 - Jeszcze się nie spakowałaś? - do pokoju wpadła Zuzka. Wzięła swoją walizkę i wyszła.
 - Słońce? - popatrzyłam w jej zielone oczka.
 - Chodzi o Zuzę. - szepnęła w obawie, gdyby tamta miała zamiar nas podsłuchiwać. - Ja jej już nie rozumiem. Najpierw martwi się, co czuje do niej Zayn a teraz mówi, że między nimi nic nie będzie, bo nie chce go skrzywdzić. Martwię się o nią.
 - To jest naprawdę dziwne. Jak tak mi mówisz, to mam wrażenie, że ma jakąś tajemnicę przed nami.
 - Masz piętnaście minut! - usłyszałam głos czarnowłosej.
 - Dobra ja muszę wziąć prysznic. Czy mogłabyś za mnie resztę spakować?
 - Jasne.

Zuzka
 Siedziałam sama w salonie, patrząc się w jakiś punkt na jasnej ścianie. Chyba nie powinnam tak zachowywać się wobec dziewczyn. Tyle, że od wczoraj, odkąd mnie Laura zapytała o Zayna nie jestem w humorze i jeszcze dochodzi Kasia, która nie wraca na noc. Dobrze, że dzisiaj wracamy, bo będę mogła na kilka dni zostać sama i przemyśleć wszystko. Zadzwoniła moja komórka.
 - Halo?
 - Cześć Zuz! - usłyszałam pocieszny głos Malika. - Dzisiaj wyjeżdżacie, prawda?
 - Tak.
 - Przepraszam, że nie mogę się z tobą osobiście pożegnać, ale po prostu musiałem wrócić do Bradford, ponieważ moja genialna siostra wymarzyła sobie rolki. Oczywiście dostała je, ale zapomniała o jednym szczególe, że nie umie na nich jeździć i złamała sobie rękę.
 - Biedulka. Pozdrów ją ode mnie.
 - Masz pozdrowienia od Zuzki. - usłyszałam jak zwracał się do siostry. - Ona dziękuje i też pozdrawia. Dobrze, że to tylko kilka dni nie będziemy się widzieć.
 - To dlaczego?
 - Ponieważ nie mogę się doczekać tego jak będziesz wykonywała karę.
 - Jaką karę?
 - Wiedziałem, że nie będziesz pamiętać, dlatego nagrałem naszą grę w pokera, podczas której mi i Markowi przyrzekłaś, że pocałujesz jakiegoś nieznajomego przechodnie. - słyszałam jak zaczął się śmiać.
 - Co?! - wydarłam się na cały głos.
 - Zuzanno Weroniko zamknij się! - warknął na mnie Christian z kuchni, a ja tylko wywróciłam oczami. - Chyba was pogieło. Upiliście mnie, prawda?
 - Zuza...halo Zuza... Nie słyszę cię... Coś nam przerywa. - rozłączył się.
 - Zapamiętać - nie pić nic przy Zaynie i Marku Malikom.
 Spojrzałam na zegarek, który pokazywał już 13:45. Wyjrzałam za okno, gdzie czekała na nas już taksówka. Zawołałam Kasię, która z pomocą Laury zniosła walizkę na dół. Wyszłam na dwór i podałam taksówkarzowi mój bagaż. Rudowłosa zrobiła to samo i chwilę później była już przy Laurze.
 - No to widzimy się w sobotę u mnie.
 - No tak.
 - Pa. - przytuliły się.
 Po jakimś czasie Kasia wsiadła do taksówki, a ja spojrzałam na zielonooką.
 - Laura przepraszam. Nie powinnam się tak zachowywać, po prostu muszę od wszystkiego odpocząć. Nie chcę, żebyś się zamartwiała co jest między mną a Zaynem, bo między nami jest naprawdę okej. Nie potrzebuję chłopaka, tylko przyjaciela. - uśmiechnęłam się. - Zajmij się teraz Niallem. W czwartek macie swoją pierwszą randkę, prawda? Baw się dobrze, ale postaraj się spędzić noc w samotności.
 - Zuzka?
 - Tak?
 - Masz jakąś tajemnicę przede mną i Kasią, prawda?
 - Każdy jakieś ma, ale przyrzekam, że kiedyś wam ją zdradzę.
 Przytuliłam się do niej i poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. Szybko je starłam i wsiadłam do taksówki, gdzie siedziała moja druga przyjaciółka. Ją też przeprosiłam i mocno przytuliłam.

Laura
 Znowu patrzyłam jak moje przyjaciółki odjeżdżają. Cieszę się, że widzimy się w sobotę,
bo nie wyobrażam sobie dłużej ich nie widzieć. Cieszę się, że Zuzka mi wyjaśniła pewne kwestie. Teraz będę mogła ze spokojem myśleć o Niallu. Został mi jeszcze na głowie Christian, ale ufam, że szybko wszystko wróci do normy.

 Miał ten rozdział być w czwartek, ale wczoraj byłam szantażowana przez Dominikę! Ekhem... ten rozdział został wstawiony tylko i wyłącznie, dzięki osobie, która wyjawiła mi prawdę! Dziękuję ślicznie za wszystkie komentarze i za to, że trzymacie kciuki podczas, gdy ja piszę egzaminy. Dzisiaj już przeliczyłam punkty i muszę przyznać, że nie jest tak źle. Jutro piszę część przyrodniczo-matematyczną, więc ufam, że będziecie i jutro trzymać kciuki. Następny rozdział będzie w piątek, ponieważ jutro nie dam rady, a w czwartek jadę do kina. Wasze rozdziały zacznę nadrabiać od soboty :)
Kocham,
Kinga.