W trójkę weszliśmy do gabinetu. Usiadłam pomiędzy Harry'm a Watson w obawie, że dziewczyna rzuci się na niego. Ja też się trochę obawiałam o swoje bezpieczeństwo, ale coś mi w środku mówiło, że nie jest ona taka zła.
- Harry, powiedz mi jak ty to robisz, że za każdym razem coraz więcej osób tutaj przyprowadzasz? - dyrektor uniósł swoją brew i usiadł na swoim fotelu.
- Sam nie wiem. - pogłaskał swoją niewidzialną brodę.
- Co tym razem?
- Sprawa jest prosta. - zaczęła Watson. - Przepisałam się do nowej szkoły. Przychodzę do klasy i widzę wolne miejsce, siadam tam. Kilka minut później do klasy wpadła ona i chłopczyk z One Direction, za jakie grzechy muszę z nim chodzić do klasy. - uniosła swoje ręce i oczy do góry. - Wracając do sprawy. Kiedy nauczycielka kazała im usiąść, to okazało się, że podsiałam ją... Ale macie dziwną wychowawczynię. - spojrzała na mnie.
Uśmiechnęłam się, bo ja też tak myślę.
- Posłuchajcie, nie chciałam, żeby tak wyszło, ale nie przepadam za poznawaniem nowych ludzi, dlatego gram tak "wredną".
- To znaczy, że jednak lubisz mój zespół. - Harry pochylił się do tyłu na krześle, żeby spojrzeć na dziewczynę.
- Tutaj nie kłamałam. - pokazała mu język.
Z jego twarzy znikł uśmiech, co zabawnie wyglądało. Nadal był odchylony na krześle, co spowodowało, że po czasie stracił równowagę i poleciał do tyłu.
- Nic ci nie jest? - spytałam.
- Widzę gwiazdeczki... - na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech.
- Uff... - usłyszałam dyrektora. - Bo już się bałem, że uderzył się w głowę. - spojrzałam na niego z podniesionymi brwiami, a ten pokazał mi głową, żebym spojrzałam w górę. Sufit był obsypany gwiazdami.
Usłyszałam śmiech dziewczyny. Spojrzałam na nią. Ze łzami w oczach, wierciła się na krześle. Ja też zaczęłam się śmiać. Po jakimś czasie pomogłam Loczkowi wstać z podłogi i usiedliśmy znowu na krzesłach. Dyrektor był tak kochany, że przetrzymał nas w gabinecie do końca tej lekcji.
- Ej! Nawet spoko jest ten nasz dyro. - Watson uśmiechnęła się. - Tak w ogóle jestem Alice. - podała mi rękę.
- Laura.
- A ty? - spojrzała na Harry'ego.
- Chcesz wiedzieć jak ja mam na imię? Przecież mnie nie lubisz.
- Nie zrozumiałeś mnie. Nie przepadam za twoim zespołem. Ty jesteś bardzo zabawny. - puściła mu oczko.
- No to fajnie. Jestem Harry.
Ruszyliśmy do sali chemicznej. Loczek usiadł w ławce pomiędzy mną a Alice. Okazało się, że razem musimy zrobić projekt na temat zdrowej żywności. Czyli Niall w tej sprawie nam nie pomoże.- uśmiechnęłam się do siebie. Bardzo ciekawa jestem tej naszej współpracy. Chciałabym dowiedzieć się coś więcej na temat tej dziewczyny, bo prawdę mówiąc znam tylko jej imię i nazwisko.
- To, kiedy i gdzie spotykamy się, żeby zrobić tę pracę? - zapytała Alice przy wyjściu ze szkoły.
- Możemy w sobotę, u mnie. - Harry pokazał swoje wszystkie ząbki.
- Lepiej nie. - powiedziała dziewczyna. - Wolę omijać twój dom, w obawie, że trafię na resztę twoich kumpli. - pokazała mu język.
- To zapraszam w sobotę do mnie. Jutro dziadek i babcia na pare dni się do mnie wprowadzą, ale nie będą nam przeszkadzać.
- Rodzice twoi, gdzieś wyjechali? - zapytała Alice.
- Nie mieszkam z nimi. Moja mama jest w Polsce, ojca nie mam, a mój brat wyjechał na jakiś czas, więc zostałam sama. - uśmiechnęłam się.
- Dobra ja idę. Wolę nie podpaść w domu. To do jutra. - pomachała nam i pobiegła na przystanek autobusowy.
Ja razem z Harry'm poszłam na parking. Dzisiaj pogoda też o dziwo dopisywała. Chłopak zabrał mnie do siebie, czyli już nie musiałam się bać, że dzisiejszy dzień będę spędzać samotnie. Wysiadłam z auta i tak jak pierwszego dnia, ujrzałam Zayna na tarasie z papierosem w ręku.
- Jakiś powód, że palisz? - zapytałam.
- Nie. - uśmiechnął się i zgasił go. - To się nazywa uzależnienie.
- Marnujesz sobie życie.
- Jakbym o tym nie wiedział.
Weszliśmy razem do domu. Na sofie w salonie rozłożony był Louis. Ja muszę chodzić do szkoły i się uczyć, a ten cały dzień bajki ogląda. Muszę o tym porozmawiać z Eleanor. Na fotelu obok siedział Liam, który był zaczytany w jakiejś lekturze. Brakowało tylko Nialla. Oczywiście był jak zawsze w kuchni.
- Cześć. - powiedziałam.
- Hej. - podniósł głowę i spojrzał na mnie.
Podeszłam bliżej, dałam mu buziaka w policzek i przyjrzałam się temu co tworzył. Garnek z wodą, makaron i sos słodko-kwaśny. Zapowiada się, że będzie spaghetti.
- Pomóc w czymś? - zapytałam.
- Zrobisz deser?
- Jasne, co to ma być?
- Tutaj masz owoce, w lodówce powinna być galaretka, pokroisz ją w kosteczki, owoce tak samo, pomieszasz je razem i ozdobisz bitą śmietaną. - uśmiechnął się.
- Pysznie.
Podeszłam do koszyka z owocami. Wyciągłam stamtąd kilka brzoskwiń, bananów, kiwi oraz truskawki. Podeszłam do lodówki i zaczęłam szukać galaretki, o której mówił Niall. Chyba mam za słabe te szkła w okularach.
- Niall?
- Hm...?
- Gdzie jest ta galaretka? - spojrzałam na niego.
- Tylko nie mów mi... - spojrzał na mnie, rzucił swój fartuch na blat i wyszedł z kuchni, ja pobiegłam za nim. Oczywiście, jego celem był salon. - Który z was zjadł galaretkę?
- Na pewno nie ja! - odezwał się Harry, który siedział na Louisie. - Byłem w szkole.
- Dobra, to zostało trzech. - spojrzał na resztę.
- Ja dzisiaj sprzątałem górę, więc nie miałem czasu zakradać się do kuchni. - powiedział Liam i znowu wrócił do czytania.
- Dwóch.
- Ja też nie jadłem. - odezwał się Louis i podniósł rękę. - Cały dzień siedzę na tej kanapie i się nie ruszam. - uśmiechnął się.
- Zayn!
- To nie ja! - chłopak już stał na nogach w razie konieczności ucieczki.
- Udowodnij.
- Jaki smak ona miała?
- Wiśnia.
- No właśnie. - chłopak wrócił na swoje miejsce. - Wiesz, że nie lubię tej galaretki. Właśnie, dlaczego zrobiłeś tą?
- Zapomniałem o tym, że nie lubisz jej. Więc mamy winnego. - spojrzał na Louisa, który w oczach miał przerażenie. Po chwili zrzucił Loczka z siebie i pobiegł na górę. - Możecie podziękować panu Tomlinsonowi za deser.
- No nie! - załamał się Harry.
Wróciłam za Niallem do kuchni. On jakby nic się nie stało wrócił do robienia obiadu. Ja postanowiłam ratować deser. Postanowiłam zrobić same owoce z bitą śmietaną. Niebieskooki zabronił mi robienia porcji dla Louisa, ale nie mogłam na to pozwolić, żeby chłopak podczas konsumowania przez innych deseru miał cierpieć. Kiedy wszystko było gotowe Niall zawołał wszystkich na obiad. Ostatni do kuchni wszedł Louis. Usiadł jak najdalej od blondyna w obawie, że ten się na niego rzuci.
- Dzieci, to jak było w szkole? - zaczął Liam.
- Fajnie. - uśmiechnęłam się.
- Zaliczyłem tylko... - zaczął liczyć na palcach - Jedno spóźnienie, jedną uwagę, jedną wizytę u dyrektora, jedną glebę na krześle, jedną antyfankę, ale zarazem kupelę, jeden projekt... I tyle. - wrócił do jedzenia.
- Antyfankę? - zapytał Louis. - Coś ty zrobił tej... Kobiecie?
- Jak już to my. - pokazał mu język. - Nie przepada za nami. Przepraszam za wami, bo mnie już polubiła.
- Pff... Mnie też polubi.
Zazdroszczę chłopakom, że mają siebie. Dla nich jeden dzień bez zabaw i dogadywania sobie nawzajem to dzień stracony. Cieszę się, że tamtego dnia, kiedy tutaj przyjechałam poznałam Harry'ego i Nialla, chociaż nie wiem, czy można nazwać, że go wtedy poznałam. Po obiedzie zaproponowałam pomoc Zaynowi w sprzątaniu.
- Szkoda, że Zuza już wyjechała. - powiedział.
- Zgadzam się.
- Myślałem, że będzie na naszym koncercie.
- Kiedy gracie? - spojrzałam na niego.
- Od przyszłego tygodnia zaczynamy. W tym tygodniu mamy ostatnie próby, więc dzisiaj i jutro to ostatni dzień wolny.
- Wiesz, że nigdy nie słyszałam waszych piosenek.
- Żartujesz? Żadnej? - pokręciłam głową. - Może w radiu?
- Nie słucham radia.
- Zuzka i Kasia nie puszczały tobie?
- Nie. - pokazałam mu język.
- To wiem, co robisz za tydzień w sobotę.
- Co?
- Jedziesz na nasz koncert. - uśmiechnął się i wrócił do zmywania naczyń.
- Harry, powiedz mi jak ty to robisz, że za każdym razem coraz więcej osób tutaj przyprowadzasz? - dyrektor uniósł swoją brew i usiadł na swoim fotelu.
- Sam nie wiem. - pogłaskał swoją niewidzialną brodę.
- Co tym razem?
- Sprawa jest prosta. - zaczęła Watson. - Przepisałam się do nowej szkoły. Przychodzę do klasy i widzę wolne miejsce, siadam tam. Kilka minut później do klasy wpadła ona i chłopczyk z One Direction, za jakie grzechy muszę z nim chodzić do klasy. - uniosła swoje ręce i oczy do góry. - Wracając do sprawy. Kiedy nauczycielka kazała im usiąść, to okazało się, że podsiałam ją... Ale macie dziwną wychowawczynię. - spojrzała na mnie.
Uśmiechnęłam się, bo ja też tak myślę.
- Posłuchajcie, nie chciałam, żeby tak wyszło, ale nie przepadam za poznawaniem nowych ludzi, dlatego gram tak "wredną".
- To znaczy, że jednak lubisz mój zespół. - Harry pochylił się do tyłu na krześle, żeby spojrzeć na dziewczynę.
- Tutaj nie kłamałam. - pokazała mu język.
Z jego twarzy znikł uśmiech, co zabawnie wyglądało. Nadal był odchylony na krześle, co spowodowało, że po czasie stracił równowagę i poleciał do tyłu.
- Nic ci nie jest? - spytałam.
- Widzę gwiazdeczki... - na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech.
- Uff... - usłyszałam dyrektora. - Bo już się bałem, że uderzył się w głowę. - spojrzałam na niego z podniesionymi brwiami, a ten pokazał mi głową, żebym spojrzałam w górę. Sufit był obsypany gwiazdami.
Usłyszałam śmiech dziewczyny. Spojrzałam na nią. Ze łzami w oczach, wierciła się na krześle. Ja też zaczęłam się śmiać. Po jakimś czasie pomogłam Loczkowi wstać z podłogi i usiedliśmy znowu na krzesłach. Dyrektor był tak kochany, że przetrzymał nas w gabinecie do końca tej lekcji.
- Ej! Nawet spoko jest ten nasz dyro. - Watson uśmiechnęła się. - Tak w ogóle jestem Alice. - podała mi rękę.
- Laura.
- A ty? - spojrzała na Harry'ego.
- Chcesz wiedzieć jak ja mam na imię? Przecież mnie nie lubisz.
- Nie zrozumiałeś mnie. Nie przepadam za twoim zespołem. Ty jesteś bardzo zabawny. - puściła mu oczko.
- No to fajnie. Jestem Harry.
Ruszyliśmy do sali chemicznej. Loczek usiadł w ławce pomiędzy mną a Alice. Okazało się, że razem musimy zrobić projekt na temat zdrowej żywności. Czyli Niall w tej sprawie nam nie pomoże.- uśmiechnęłam się do siebie. Bardzo ciekawa jestem tej naszej współpracy. Chciałabym dowiedzieć się coś więcej na temat tej dziewczyny, bo prawdę mówiąc znam tylko jej imię i nazwisko.
- To, kiedy i gdzie spotykamy się, żeby zrobić tę pracę? - zapytała Alice przy wyjściu ze szkoły.
- Możemy w sobotę, u mnie. - Harry pokazał swoje wszystkie ząbki.
- Lepiej nie. - powiedziała dziewczyna. - Wolę omijać twój dom, w obawie, że trafię na resztę twoich kumpli. - pokazała mu język.
- To zapraszam w sobotę do mnie. Jutro dziadek i babcia na pare dni się do mnie wprowadzą, ale nie będą nam przeszkadzać.
- Rodzice twoi, gdzieś wyjechali? - zapytała Alice.
- Nie mieszkam z nimi. Moja mama jest w Polsce, ojca nie mam, a mój brat wyjechał na jakiś czas, więc zostałam sama. - uśmiechnęłam się.
- Dobra ja idę. Wolę nie podpaść w domu. To do jutra. - pomachała nam i pobiegła na przystanek autobusowy.
Ja razem z Harry'm poszłam na parking. Dzisiaj pogoda też o dziwo dopisywała. Chłopak zabrał mnie do siebie, czyli już nie musiałam się bać, że dzisiejszy dzień będę spędzać samotnie. Wysiadłam z auta i tak jak pierwszego dnia, ujrzałam Zayna na tarasie z papierosem w ręku.
- Jakiś powód, że palisz? - zapytałam.
- Nie. - uśmiechnął się i zgasił go. - To się nazywa uzależnienie.
- Marnujesz sobie życie.
- Jakbym o tym nie wiedział.
Weszliśmy razem do domu. Na sofie w salonie rozłożony był Louis. Ja muszę chodzić do szkoły i się uczyć, a ten cały dzień bajki ogląda. Muszę o tym porozmawiać z Eleanor. Na fotelu obok siedział Liam, który był zaczytany w jakiejś lekturze. Brakowało tylko Nialla. Oczywiście był jak zawsze w kuchni.
- Cześć. - powiedziałam.
- Hej. - podniósł głowę i spojrzał na mnie.
Podeszłam bliżej, dałam mu buziaka w policzek i przyjrzałam się temu co tworzył. Garnek z wodą, makaron i sos słodko-kwaśny. Zapowiada się, że będzie spaghetti.
- Pomóc w czymś? - zapytałam.
- Zrobisz deser?
- Jasne, co to ma być?
- Tutaj masz owoce, w lodówce powinna być galaretka, pokroisz ją w kosteczki, owoce tak samo, pomieszasz je razem i ozdobisz bitą śmietaną. - uśmiechnął się.
- Pysznie.
Podeszłam do koszyka z owocami. Wyciągłam stamtąd kilka brzoskwiń, bananów, kiwi oraz truskawki. Podeszłam do lodówki i zaczęłam szukać galaretki, o której mówił Niall. Chyba mam za słabe te szkła w okularach.
- Niall?
- Hm...?
- Gdzie jest ta galaretka? - spojrzałam na niego.
- Tylko nie mów mi... - spojrzał na mnie, rzucił swój fartuch na blat i wyszedł z kuchni, ja pobiegłam za nim. Oczywiście, jego celem był salon. - Który z was zjadł galaretkę?
- Na pewno nie ja! - odezwał się Harry, który siedział na Louisie. - Byłem w szkole.
- Dobra, to zostało trzech. - spojrzał na resztę.
- Ja dzisiaj sprzątałem górę, więc nie miałem czasu zakradać się do kuchni. - powiedział Liam i znowu wrócił do czytania.
- Dwóch.
- Ja też nie jadłem. - odezwał się Louis i podniósł rękę. - Cały dzień siedzę na tej kanapie i się nie ruszam. - uśmiechnął się.
- Zayn!
- To nie ja! - chłopak już stał na nogach w razie konieczności ucieczki.
- Udowodnij.
- Jaki smak ona miała?
- Wiśnia.
- No właśnie. - chłopak wrócił na swoje miejsce. - Wiesz, że nie lubię tej galaretki. Właśnie, dlaczego zrobiłeś tą?
- Zapomniałem o tym, że nie lubisz jej. Więc mamy winnego. - spojrzał na Louisa, który w oczach miał przerażenie. Po chwili zrzucił Loczka z siebie i pobiegł na górę. - Możecie podziękować panu Tomlinsonowi za deser.
- No nie! - załamał się Harry.
Wróciłam za Niallem do kuchni. On jakby nic się nie stało wrócił do robienia obiadu. Ja postanowiłam ratować deser. Postanowiłam zrobić same owoce z bitą śmietaną. Niebieskooki zabronił mi robienia porcji dla Louisa, ale nie mogłam na to pozwolić, żeby chłopak podczas konsumowania przez innych deseru miał cierpieć. Kiedy wszystko było gotowe Niall zawołał wszystkich na obiad. Ostatni do kuchni wszedł Louis. Usiadł jak najdalej od blondyna w obawie, że ten się na niego rzuci.
- Dzieci, to jak było w szkole? - zaczął Liam.
- Fajnie. - uśmiechnęłam się.
- Zaliczyłem tylko... - zaczął liczyć na palcach - Jedno spóźnienie, jedną uwagę, jedną wizytę u dyrektora, jedną glebę na krześle, jedną antyfankę, ale zarazem kupelę, jeden projekt... I tyle. - wrócił do jedzenia.
- Antyfankę? - zapytał Louis. - Coś ty zrobił tej... Kobiecie?
- Jak już to my. - pokazał mu język. - Nie przepada za nami. Przepraszam za wami, bo mnie już polubiła.
- Pff... Mnie też polubi.
Zazdroszczę chłopakom, że mają siebie. Dla nich jeden dzień bez zabaw i dogadywania sobie nawzajem to dzień stracony. Cieszę się, że tamtego dnia, kiedy tutaj przyjechałam poznałam Harry'ego i Nialla, chociaż nie wiem, czy można nazwać, że go wtedy poznałam. Po obiedzie zaproponowałam pomoc Zaynowi w sprzątaniu.
- Szkoda, że Zuza już wyjechała. - powiedział.
- Zgadzam się.
- Myślałem, że będzie na naszym koncercie.
- Kiedy gracie? - spojrzałam na niego.
- Od przyszłego tygodnia zaczynamy. W tym tygodniu mamy ostatnie próby, więc dzisiaj i jutro to ostatni dzień wolny.
- Wiesz, że nigdy nie słyszałam waszych piosenek.
- Żartujesz? Żadnej? - pokręciłam głową. - Może w radiu?
- Nie słucham radia.
- Zuzka i Kasia nie puszczały tobie?
- Nie. - pokazałam mu język.
- To wiem, co robisz za tydzień w sobotę.
- Co?
- Jedziesz na nasz koncert. - uśmiechnął się i wrócił do zmywania naczyń.
Kochane! Obiecałam, że wstawię dzisiaj i wstawiam :D Jak tam Lany Poniedziałek? Mokry?? ;q Muszę się przyznać, że jestem w dobrym humorze, bo oglądałam dzisiaj ten odcinek iCarly z chłopakami ^^ Oni są genialni!!! No dobrze, jak zawsze dziękuję Wam za Wasze wszystkie komentarze, które wywołują na mojej twarzy uśmiech. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten rozdział, jak nie to przepraszam ;) Następny będzie w środę ;***
Kocham,
Kinga.
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam twój styl pisania...;]
Czekam na następny:)
P.S: Mogłabyś mi podać linka do tego odcinka iCarly? :D
:D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział.:)
OdpowiedzUsuńP.S. Ty też oglądasz iCarly?
- Uff... - usłyszałam dyrektora. - Bo już się bałem, że uderzył się w głowę. - spojrzałam na niego z podniesionymi brwiami, a ten pokazał mi głową, żebym spojrzałam w górę. Sufit był obsypany gwiazdami.
OdpowiedzUsuńTen tekst oprostu ujął moje serce:PP
Z niecierpliwością czekam na cd:D
Bardzo fajny rozdział. Myślałam, że ta Alice będzie o wiele gorsza, ale okazała się nawet przyjemną dziewczyną z poczuciem humoru. Może jednak nie będzie z nią tak źle, jak na początku uważałam? Tak jak Bujkę, rozwalił mnie ten tekst z gwiazdami - jest świetny! Bardzo dobra scena była przy przygotowywaniu obiadu oraz deseru i dochodzeniu, kto zjadł galaretę. Od razu było wiadomo, że to Lou!:) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, jestem bardzo ciekawa sytuacji Christiana oraz Isabel, a także lepiej chciałabym poznać tą całą Alice. No i poczytać jeszcze trochę o związku Laury i Nialla:) xxx
OdpowiedzUsuńZdawało mi się, że Alice będzie gorsza, ale jednak jest całkiem znośna :) Wizyta u dyrektora i przygotowania do obiadu są po prostu boskie. Od razu wiedziałam, że to Lou ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;*
Super rozdział :) Niall i Laura <3
OdpowiedzUsuńNo i okazało się, że ta Alice wcale nie jest taka zła :D Coś czuję, że między nią, a Hazzą do czegoś dojdzie. Mam nadzieję, że się nie mylę :D
czekam na kolejny,
Całuski, Angie.
Oo ! Widze, że Alice okazała sie spoko ;d No i dobrze ;d Harry już musiał sie zakręcić przeklęty podrywacz xd Czekam na następny ! ;***
OdpowiedzUsuńhttp://www.nowamilosc.blogspot.com/
Dziewczyno nie wiem jak to zrobiłaś ale w ciągu godziny przeczytałam wszystkie 21 rozdziałów , masz talent i sprawiasz , że mogę oderwać się od świata rzeczywistego i chcę znowu jechać do Londynu . ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia i mam nadzieję , że Twoja wena nigdy się nie skończy . !
Świetny :D czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Podzielam komentarz Angie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny :*
Więcej Dyrektoraaaaa. On jest zajebisty.... Aaaaaa.
OdpowiedzUsuńczekam na NN :)
Rozdział bardzi ciekawy... :)
+ Zapraszam do mnie ---> another-world-onedirection.blogspot.com
znalazłam twojego bloga wczorasj wieczorem... i tak mnie zaciekawił że zarwałam cała noc i go przeczytalam xDDD genialnie piszesz.
OdpowiedzUsuńczekam na nastepny z niecierpliwoscia .
zapraszam do siebie
http://one-direction-moments.blogspot.com
(mozesz mi polecic jakies fajne opowiadania z Niall'em w roli głównej? :P)
Świetny rozdział .Kocham , kocham , kocham twoje opowiadanie
OdpowiedzUsuń: **
Zapraszam na mój blog , nowa notka .