Miesiąc później...
Do sali weszła jego matka. Znowu nie przespała nocy. Widzę to po jej zapadniętych powiekach. Delikatnie się do niej uśmiechnęłam. Odwdzięczyła się tym samym. Wzięła krzesło spod ściany i usiadła po drugiej stronie Christiana.
- Jak się ma Laura? - zapytałam.
- Bez zmian. - powiedziała swoim zachrypniętym głosem. - Dobrze, że przynajmniej im już nic nie zagraża... - otarła swoją spływającą łzę. - Jak się trzymasz? - podniosła swój wzrok z Christiana i popatrzyła w moją stronę.
- Dobrze. Właśnie wczoraj znalazłam sobie pracę w małym sklepiku z butami i teraz szukam mieszkania...
- Możesz zamieszkać ze mną. - powiedziała.
Anna po wypadku wyprowadziła się z Polski i zamieszkała w domu Christiana. Chce być jak najbliżej swoich dzieci. Każdego dnia siedzi przy nich aż pielęgniarka nie każe jej jechać do domu. Gdyby mogła zamieszkałaby tutaj.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Miałabym wrażenie, że będę pani przeszkadzać.
- Isabel, ostatnimi czasy ja potrzebuję kogoś kto będzie mi przeszkadzać. Mam już dosyć tej ciągłej ciszy.
- Jeżeli pani tak myśli... To z chęcią. - uśmiechnęłam się.
- To później pojedziemy razem po twoje rzeczy...
Alice
Pani Ania przed chwilą wyszła z sali. Cały czas mam to dziwne wrażenie, że obwinia mnie za odejście Andrew'a i wypadek jej dzieci. Szkoda, że nie mogę jej wyznać prawdy, dlaczego on to zrobił. Od naszej ostatniej rozmowy patrzę na niego inaczej. Osoba, która była moim autorytetem okazała się kimś innym. Nie zazdroszczę Andrew'owi. Zostawił rodzinę po to, żeby ją ratować, a nie, że zamarzyło się mu sławy. Mam nadzieję, że będzie miał on kiedyś okazję wytłumaczyć to Christianowi i Laurze.
Drzwi do sali otworzyły się. Myślałam, że stanie w nich Niall lub Harry, ale się pomyliłam. Do sali wszedł Zayn. Uśmiechnął się do mnie i podszedł do szafki, gdzie do wazonu włożył świeże kwiatki.
- Co tam u ciebie słychać? - zapytał.
- W porządku... Gdzie jest Harry i Niall?
- Harry pojechał na parę dni do Polski, ponieważ Adam dzwonił, że nie da się z Kasią porozmawiać, cały czas jest zamknięta w sobie, a Nialla wreszcie Eva i Mick zabrali do Irlandii. Miałem już dosyć patrzeć na tego biedaka...
- Rozumiem...A u ciebie słychać? Zakupy świąteczne już zrobione?
- Nie, jeszcze nie. Na razie nikt u nas na to nie ma ochoty...
- Ty też? - nie zdążyłam się ugryźć w język.
- Posłuchaj, Laura też była moją przyjaciółką...
- Przepraszam. W tej sytuacji nie powinnam nawet zadawać tego głupiego pytania. - spojrzałam na dziewczynę.
- Brakuje mi jej, wiesz? -zaczął. - Zawsze się cieszyłem, że jest obok i wspiera mnie. Nie wydawałoby się, ale ona od początku próbowała związać mnie z Zuzą, ponieważ uważała, że do siebie pasujemy. To było miłe z jej strony... - zauważyłam na jego twarzy uśmiech.
- Przepraszam, że zadam to pytanie, oczywiście nie musisz na nie odpowiadać, ale dlaczego ty i Zuza nie jesteście razem?
- Ach... To wszystko przez te problemy świata... Po prostu nie mogliśmy, a raczej ona uważała, że nie możemy być razem tak więc daliśmy sobie spokój...
- Teraz jesteś z Abby szczęśliwy?
Chłopak szybko odwrócił wzrok, zauważyłam jak delikatnie zagryza wargę.
- Ja i Abby znamy się kupę lat i... Mam wrażenie, że to nie to.
- W jakim sensie?
- Na początku było wspaniale. Trzymaliśmy się za rączkę, całowaliśmy w każdej chwili, rozumieliśmy się bez mówienia... Tyle, że to już mnie nie kręci. Cały czas myślę o Zuzie, a Abby zaczynam traktować znowu jak przyjaciółkę...
- To powiedz jej co czujesz... - uśmiechnęłam się.
- Jak? Ona mnie znienawidzi.
- A co jeśli ona to samo czuje? Jeżeli też ma wrażenie, że to nie to, ale nie jest w stanie ci tego powiedzieć, ponieważ boi się tego jak ty na to zareagujesz?
- Hmm... - podszedł do okna. - Może masz rację... Może Abby też się ze mną męczy?
Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie. Spojrzałam na zegarek. Była już 15:24. Za chwilę miałam autobus. Szybko zaczęłam się zbierać.
- Ej! - zatrzymał mnie jeszcze Zayn.
- Tak? - odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka.
- Jesteś jeszcze na mnie zła za tamten dzień, kiedy prawie cię rozjechałem?
- Powiem szczerze, że tylko tamtego wieczora miałam ochotę cię spakować do jakiegoś wielkiego wora i wrzucić do najbliższego jeziora, ale nie, nie jestem zła. - puściłam oczko i wyszłam z sali.
Do mieszkania wszedł Mark. Uśmiechnął się do mnie, ale chyba szybko zrozumiał, że jestem nie w humorze. Na chwilę znikł mi z oczu, ale szybko wrócił z czekoladą w ręku. Usiadł obok mnie na łóżku i popatrzył w oczy.
- Co tam u szanownej pani się dzieje? - zapytał.
- Proszę pana... Mam wrażenie, że pana kuzyn mnie już nie kocha...
- Co? - jego oczy wyglądały teraz jak pięciozłotówki. - Ale jak to? Przecież Zayn cię kocha, jestem tego pewien.
- Tak? To powiedz mi, gdzie on teraz jest?
- Mówił, że jedzie do szpitala...
- No właśnie!
Zaśmiał się.
- Abby, chyba nie myślisz, że on cię zdradza z Laurą, która jest w śpiączce. Czasem mam wrażenie, że przesadzasz. Może powinnaś porozmawiać na spokojnie z Zayem i wyjaśnić, co czujesz. - puścił mi oczko. - Teraz bierz czekoladę.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Dlaczego ty nie masz dziewczyny? - zapytałam tak od niczego. - Jesteś wspaniałym przyjacielem, więc mógłbyś mieć każdą.
- No najwidoczniej nie każdą.
- Nie rozumiem. - spojrzałam w jego kakaowe oczy, które były tak podobne do Zayna.
- Kocham pewną dziewczynę, no ale ona jest szczęśli... znaczy się jest z kimś innym.
- Rozumiem. Też tak parę lat temu miałam. - uśmiechnęłam się. - Zobaczysz będzie dobrze, a może się zwolni miejsce obok niej?
- Daleko będziesz miała stąd do pracy? - zapytała niespodziewanie Ania.
- Myślę, że nie. Z jakieś 15 minut drogi. - uśmiechnęłam się do niej.
- Uff... Bo już się martwiłam jak sobie poradzisz.
- Niech się pani nie martwi. Zawsze się coś wymyśli.
- Cieszę się, że Krystian związał się z taką dziewczyną jak ty... - popatrzyła w moją stronę. - Zawsze, kiedy mi o tobie opowiadał miałam ochotę rzucić wszystko i przyjechać do Londynu, żeby cię poznać.
- Dlaczego?
- Bo jesteś inna niż jego byłe. Jędze itp.
Zaśmiałam się. Faktycznie, kiedyś mi coś Christian opowiadał jaki jego mama ma stosunek do jego byłych dziewczyn. Cieszyłam się, że zaakceptowała mnie.
- W święta jedziesz do rodziny? - zapytała.
- Nie... Wychowałam się w domu dziecka, więc zawsze święta spędzałam sama, ale od paru lat mogłam je spędzać z Christianem...
- Jak je z nim wytrzymywałaś? To dziecko w święta jest jak z piekła rodem.
- Tak. W szczególności jak goni cię z jemiołą.
- Taa...
Jego mama najwyraźniej pod wpływem wspomnień posmutniała. Zauważyłam, że już dojechaliśmy na miejsce. Szybko wyszłam z samochodu i zaczęłam wyciągać swoje bagaże. Chciałam je zabrać do domu, ale Anna zagrodziła mi drogę i wyciągnęła ręce po nie.
- Daj mi je... - zaczęła.
- Nie trzeba... - uśmiechnęłam się.
- W twoim stanie nie powinnaś nosić ciężarów.
Upuściłam torby i w szoku spojrzałam na Annę.
- Skąd pani wie, że...
- Że jesteś w ciąży? - uniosła swoje brwi. Pokiwałam głową. - Jestem kobietą i widzę takie rzeczy, które są ignorowane przez wiele osób...
Kochane! Mam ważną i bardzo złą nowinę! Otóż to 29 czerwca wyjeżdżam na rekolekcje, które trwają ok. 17 dni. Więc następny rozdział pojawi się dopiero po 17 lipca. Nie wiem, czy wtedy ktokolwiek będzie czytał mojego bloga, ponieważ bloga kontynuować będę w sierpniu ( w lipcu jadę jeszcze do Świnoujścia). Od razu przepraszam Was, ale będę miała duże zaległości w czytaniu Waszych blogów :/
Chciałabym podziękować za wszystkie komentarze i oczywiście zapraszam Was na wszystkie moje blogi, które znajdziecie na górze ;) Może ktoś z Was jeszcze sobie wśród nich coś znajdzie?
Pozdrawiam,
Kinga.
Drzwi do sali otworzyły się. Myślałam, że stanie w nich Niall lub Harry, ale się pomyliłam. Do sali wszedł Zayn. Uśmiechnął się do mnie i podszedł do szafki, gdzie do wazonu włożył świeże kwiatki.
- Co tam u ciebie słychać? - zapytał.
- W porządku... Gdzie jest Harry i Niall?
- Harry pojechał na parę dni do Polski, ponieważ Adam dzwonił, że nie da się z Kasią porozmawiać, cały czas jest zamknięta w sobie, a Nialla wreszcie Eva i Mick zabrali do Irlandii. Miałem już dosyć patrzeć na tego biedaka...
- Rozumiem...A u ciebie słychać? Zakupy świąteczne już zrobione?
- Nie, jeszcze nie. Na razie nikt u nas na to nie ma ochoty...
- Ty też? - nie zdążyłam się ugryźć w język.
- Posłuchaj, Laura też była moją przyjaciółką...
- Przepraszam. W tej sytuacji nie powinnam nawet zadawać tego głupiego pytania. - spojrzałam na dziewczynę.
- Brakuje mi jej, wiesz? -zaczął. - Zawsze się cieszyłem, że jest obok i wspiera mnie. Nie wydawałoby się, ale ona od początku próbowała związać mnie z Zuzą, ponieważ uważała, że do siebie pasujemy. To było miłe z jej strony... - zauważyłam na jego twarzy uśmiech.
- Przepraszam, że zadam to pytanie, oczywiście nie musisz na nie odpowiadać, ale dlaczego ty i Zuza nie jesteście razem?
- Ach... To wszystko przez te problemy świata... Po prostu nie mogliśmy, a raczej ona uważała, że nie możemy być razem tak więc daliśmy sobie spokój...
- Teraz jesteś z Abby szczęśliwy?
Chłopak szybko odwrócił wzrok, zauważyłam jak delikatnie zagryza wargę.
- Ja i Abby znamy się kupę lat i... Mam wrażenie, że to nie to.
- W jakim sensie?
- Na początku było wspaniale. Trzymaliśmy się za rączkę, całowaliśmy w każdej chwili, rozumieliśmy się bez mówienia... Tyle, że to już mnie nie kręci. Cały czas myślę o Zuzie, a Abby zaczynam traktować znowu jak przyjaciółkę...
- To powiedz jej co czujesz... - uśmiechnęłam się.
- Jak? Ona mnie znienawidzi.
- A co jeśli ona to samo czuje? Jeżeli też ma wrażenie, że to nie to, ale nie jest w stanie ci tego powiedzieć, ponieważ boi się tego jak ty na to zareagujesz?
- Hmm... - podszedł do okna. - Może masz rację... Może Abby też się ze mną męczy?
Uśmiechnęłam się do niego przyjaźnie. Spojrzałam na zegarek. Była już 15:24. Za chwilę miałam autobus. Szybko zaczęłam się zbierać.
- Ej! - zatrzymał mnie jeszcze Zayn.
- Tak? - odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka.
- Jesteś jeszcze na mnie zła za tamten dzień, kiedy prawie cię rozjechałem?
- Powiem szczerze, że tylko tamtego wieczora miałam ochotę cię spakować do jakiegoś wielkiego wora i wrzucić do najbliższego jeziora, ale nie, nie jestem zła. - puściłam oczko i wyszłam z sali.
Abby
Zayn znowu tam poszedł. Odkąd się dowiedzieliśmy, że Laura i Christian mieli wypadek on każdą wolną chwilę spędza w szpitalu. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byliśmy w kinie lub na kolacji. Mam wrażenie, że się oddaliliśmy...Do mieszkania wszedł Mark. Uśmiechnął się do mnie, ale chyba szybko zrozumiał, że jestem nie w humorze. Na chwilę znikł mi z oczu, ale szybko wrócił z czekoladą w ręku. Usiadł obok mnie na łóżku i popatrzył w oczy.
- Co tam u szanownej pani się dzieje? - zapytał.
- Proszę pana... Mam wrażenie, że pana kuzyn mnie już nie kocha...
- Co? - jego oczy wyglądały teraz jak pięciozłotówki. - Ale jak to? Przecież Zayn cię kocha, jestem tego pewien.
- Tak? To powiedz mi, gdzie on teraz jest?
- Mówił, że jedzie do szpitala...
- No właśnie!
Zaśmiał się.
- Abby, chyba nie myślisz, że on cię zdradza z Laurą, która jest w śpiączce. Czasem mam wrażenie, że przesadzasz. Może powinnaś porozmawiać na spokojnie z Zayem i wyjaśnić, co czujesz. - puścił mi oczko. - Teraz bierz czekoladę.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Dlaczego ty nie masz dziewczyny? - zapytałam tak od niczego. - Jesteś wspaniałym przyjacielem, więc mógłbyś mieć każdą.
- No najwidoczniej nie każdą.
- Nie rozumiem. - spojrzałam w jego kakaowe oczy, które były tak podobne do Zayna.
- Kocham pewną dziewczynę, no ale ona jest szczęśli... znaczy się jest z kimś innym.
- Rozumiem. Też tak parę lat temu miałam. - uśmiechnęłam się. - Zobaczysz będzie dobrze, a może się zwolni miejsce obok niej?
Isabel
Razem z Anną jechałam do jej mieszkania. Już zabrałam swoje wszystkie rzeczy. Cieszę się, że będę mogła zamieszkać z nią. Przynajmniej nie jestem już sama. - Daleko będziesz miała stąd do pracy? - zapytała niespodziewanie Ania.
- Myślę, że nie. Z jakieś 15 minut drogi. - uśmiechnęłam się do niej.
- Uff... Bo już się martwiłam jak sobie poradzisz.
- Niech się pani nie martwi. Zawsze się coś wymyśli.
- Cieszę się, że Krystian związał się z taką dziewczyną jak ty... - popatrzyła w moją stronę. - Zawsze, kiedy mi o tobie opowiadał miałam ochotę rzucić wszystko i przyjechać do Londynu, żeby cię poznać.
- Dlaczego?
- Bo jesteś inna niż jego byłe. Jędze itp.
Zaśmiałam się. Faktycznie, kiedyś mi coś Christian opowiadał jaki jego mama ma stosunek do jego byłych dziewczyn. Cieszyłam się, że zaakceptowała mnie.
- W święta jedziesz do rodziny? - zapytała.
- Nie... Wychowałam się w domu dziecka, więc zawsze święta spędzałam sama, ale od paru lat mogłam je spędzać z Christianem...
- Jak je z nim wytrzymywałaś? To dziecko w święta jest jak z piekła rodem.
- Tak. W szczególności jak goni cię z jemiołą.
- Taa...
Jego mama najwyraźniej pod wpływem wspomnień posmutniała. Zauważyłam, że już dojechaliśmy na miejsce. Szybko wyszłam z samochodu i zaczęłam wyciągać swoje bagaże. Chciałam je zabrać do domu, ale Anna zagrodziła mi drogę i wyciągnęła ręce po nie.
- Daj mi je... - zaczęła.
- Nie trzeba... - uśmiechnęłam się.
- W twoim stanie nie powinnaś nosić ciężarów.
Upuściłam torby i w szoku spojrzałam na Annę.
- Skąd pani wie, że...
- Że jesteś w ciąży? - uniosła swoje brwi. Pokiwałam głową. - Jestem kobietą i widzę takie rzeczy, które są ignorowane przez wiele osób...
Kochane! Mam ważną i bardzo złą nowinę! Otóż to 29 czerwca wyjeżdżam na rekolekcje, które trwają ok. 17 dni. Więc następny rozdział pojawi się dopiero po 17 lipca. Nie wiem, czy wtedy ktokolwiek będzie czytał mojego bloga, ponieważ bloga kontynuować będę w sierpniu ( w lipcu jadę jeszcze do Świnoujścia). Od razu przepraszam Was, ale będę miała duże zaległości w czytaniu Waszych blogów :/
Chciałabym podziękować za wszystkie komentarze i oczywiście zapraszam Was na wszystkie moje blogi, które znajdziecie na górze ;) Może ktoś z Was jeszcze sobie wśród nich coś znajdzie?
Pozdrawiam,
Kinga.