Isabela
Dzisiaj mój Skarb ma urodziny... Podeszłam do mojego laptopa, gdzie na tapecie miałam uśmiechniętą mordkę Christiana. Opuszkami palców dotknęłam ekranu. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech... Tak, to już jutro wracam do Londynu. Chciałam dzisiaj w jego urodziny, ale uważam, że to jego dzień i nie chcę go innym zabierać.Otworzyłam pocztę i zaczęłam wymyślać życzenia...
Alice
Przyjechałam do Laury trochę wcześniej, żeby jej jeszcze w czymś pomóc. W mieszkaniu już było paru gości, w szczególności wielu kolegów Christiana, którzy pożerali mnie wzrokiem. Weszłam do kuchni, gdzie Kasia razem z drugim Rudzielcem robiły sałatkę. Ciekawa byłam kim była ta kobieta, ale nie odważyłam się zapytać. Wzrokiem szukałam Laury, która na chwilę poszła po coś na górę.- Alice! - usłyszałam piskliwy głos Kasi.
Popatrzyłam w jej stronę. Z uśmiechem na twarzy podeszła do mnie i przytuliła.
- Jej! Jak ja cię długo nie widziałam! - pociągnęła mnie za rękę. - Pani Aniu to jest Alice, Alice poznaj mamę Laury.
- Miło panią poznać.
- Mi ciebie również. - podała mi rękę, którą uścisnęłam. - Tyle o tobie słyszałam, że nie potrafiłam się doczekać tego dnia, żeby cię poznać.
- Miło słyszeć. - uśmiechnęłam się i czułam, że rumienię się.
- Halo! Jest tu ktoś? - usłyszeliśmy krzyk Harry'ego.
Razem z Kasią poszłyśmy do przedpokoju, gdzie Loczek razem ze swoją zwariowaną gromadą przyszli na urodziny. Nim się obejrzałam wskoczyła na mnie Zuza, która również cieszyła się, że mnie spotkała. Odsunęłam się odrobinę i uśmiechnęłam. Chwilę później podszedł do mnie Louis, który też się ucieszył na mój widok. Tak samo było z Liamem, Harry'm oraz Niallem. Popatrzyłam na pozostałą trójkę, której nie miałam okazji osobiście poznać i na widok dwójki z nich, oczy prawie wypadły mi z orbit. Właśnie przede mną stały dwie osoby, które zdążyły już w ciągu tego mojego krótkiego pobytu w Londynie sobie nagrabili. Byli oni do siebie bardzo podobni. Jeden z nich nabił mi siniaka, bo trafił mnie piłką a drugi prawie rozjechał. Na mój widok też się trochę zdziwili. Ten wyższy od razu chytrze się uśmiechnął, a ten Laluś miał w oczach przerażenie. Jakby się czegoś wystraszył...
Spojrzałam na niższą od nich dziewczynę, którą była Abby. Uśmiechnęłam się na jej widok. Zauważyłam, że trzyma za rękę... Mark'a albo nie! On się nazywa Zayn. Podeszłam do nich.
- Alice. - podałam dziewczynie rękę.
- Abby.
Następnie zrobiłam tak samo z chłopakami.
- Przyjechała już babcia? - z góry zeszła Laura.
- Zaraz przyjadą. - powiedziała Zuza.
Po chwili usłyszeliśmy dzwonek. Laura się zerwała i pobiegła otworzyć. Oczywiście, już od przedpokoju było można słyszeć jej babcię i dziadka. Kiedy weszli do salonu, na widok pani Anii, Emily trochę się zdziwiła a na jej twarzy pojawił się niesmak. Oczywiście, Laura mi kiedyś wspominała, że jej matka i babcia nie przepadają za sobą. Uśmiechnęłam się pod nosem i popatrzyłam w stronę Harry'ego, którzy cały czas przytulał się do Kasi. Oni naprawdę do siebie pasują, tak samo z Laurą i Niallem. Zastanawiało mnie tylko dlaczego Zuza i ten Zayn nie są ze sobą. Słyszałam, że między nimi coś było, a teraz on jest z Abby a ona sama.
- Christian jedzie! Chować się! - krzyknęła Laura.
Skoczyła, żeby zgasić światło. W pokoju nastała cisza. Ja schowałam się za sofą razem z kilkoma kolegami Christiana. Usłyszeliśmy klucz w zamku, po chwili dzwięk otwieranych drzwi i stumiony odgłos rzucanej torby.
- Laura!? - wiele osób musiało stłumić śmiechy, żeby nie zniszczyć niespodzianki. - Jesteś w domu? Czy znowu udajesz, że śpisz, żebym się odwalił? Dobra... Nie ma cię. Wystarczyło mi to powiedzieć.
Chłopak wszedł do salonu i zapalił światło. Razem z wszystkimi wyskoczyliśmy na środek salonu, krzycząc "Wszystkiego najlepszego".
Laura
Widziałam radość w oczach mojego brata. Nie spodziewał się takich urodzin. Jako pierwsza podbiegłam do niego i przytuliłam.- Staruszku! Życzę ci, żebyś się cieszył każdym dniem, spełniał wszystkie swoje marzenia i nie zapominał o tym kim jesteś. - pocałowałam go w policzek i odsunęłam się, żeby dać szansę innym.
Minęło już kilka godzin od rozpoczęcia imprezy. Chłopacy postanowili zorganizować mini koncert i zaśpiewali parę piosenek. Oczywiście, Adam postanowił ich nauczyć polskich, ale coś im nie wychodziło. Zuza, Kasia i Alice rozmawiali z moją babcią, a mama i dziadek gdzieś na boczku rozmawiali na jakiś bardzo ważny temat. Cieszę się, że dziadek nic do niej nie miał, że uważał moją mamę jako odpowiednią matkę dla jego wnuka. Popatrzyłam na mojego brata, który siedział razem z kilkoma kolegami. Widziałam, że był trochę zawiedziony tym, że nie pojawiła się Isabel. Podobno dostał od niej wiadomość, w której złożyła mu życzenia urodzinowe. Jednak to nie to samo...
Zuza
Razem z Kasią i Alice rozmawiałyśmy z Emily, która opowiadała nam o tym jak się poznała z Willem. Oczywiście, bardzo ciekawe to było, ale ja wciąż nie potrafiłam się skupić. Cały czas patrzyłam na Zayna, który się przytulał do Abby. Oni naprawdę do siebie pasują, tyle że ja wciąż do niego coś czuję.Poczułam jak ktoś dotyka moich włosów. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą mordkę Adama. Kiwnął mi głową, żebym poszła za nim. Tak też zrobiłam. Przeprosiłam moje towarzyszki i ruszyłam za nim. Zaprowadził mnie do ogrodu Christiana. Zamknął za nami drzwi, tak żeby nikt nas nie podsłuchiwał. Usiedliśmy na huśtawce.
- Mówiłaś, że chcesz ze mną porozmawiać na jakiś ważny temat.
- Tak...
- Więc słucham. -jego uśmiech nie znikał z ust.
- Nie wiem od czego zacząć...
- Od początku...
- No dobra... - spojrzałam w jego piwne oczy - Dlaczego wczoraj tak dziwnie zareagowałeś?
- O... - pokręcił głową. - Zapomniałem, że mogłabyś o tym chcieć porozmawiać... Posłuchaj... Nie przejmuj się tym, ja czasem tak mam...
- Masz? - pokiwał twierdząco głową. - Rozumiem. Czyli nie powiesz mi prawdy?
- Zuz... Wiem, że ty i Kasia też macie przede mną jakąś tajemnice, ja również, więc niech tak na razie zostanie. Może pewnego dnia zdołamy się otworzyć? - uniósł jedną brew. - To jak? Umowa stoi?
Uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam. Wiedziałam, że jest to wspaniały chłopak, tylko że teraz cały czas będzie mnie zastanawiało, co za tajemnicę ukrywa Adam.
Popatrzyłam w stronę drzwi, gdzie stał Zayn. Adam pokiwał głową i poszedł do środka. Malik podszedł do mnie.
- Hej... - uśmiechnął się do mnie.
- Hej. Co tam słychać?
- Wszystko w porządku. - popatrzył na swoje ręce. - Jestem z Abby. - dodał po dłuższym zastanowieniu.
- Wiem, widziałam. - złapałam jego dłoń. - Jestem szczęśliwa z tego powodu. Pasujecie się do siebie.
- Naprawdę tak myślisz?
Pokiwałam swoją głową.
Pokiwałam głową i zamknęłam za nim drzwi. Nareszcie wszyscy się zmyli. No oczywiście, nie licząc Kasi, Zuzki oraz Alice, po którą ma przyjechać Andrew. Adam postanowił pojechać do chłopaków do domu. Nie wiem kogo mi bardziej żal, ich czy jego.
Razem z dziewczynami zabrałyśmy się za sprzątanie, ale nie chciało nam się, więc zostawiłyśmy to i puściłyśmy sobie jakiś nudny film.
- Laura, mogę iść pod prysznic? - zapytała Alice. - Jestem tak spocona, że dreszcie mnie przechodzą jak się dotykam.
- Jasne. - uśmiechnęłam się. - W łazience znajdziesz czyste dresy. Możesz sobie je wziąć.
- Dzięki.
Dała mi buziak w policzek i pobiegła na górę. Ja razem z dziewczynami starałam się do końca obejrzeć film. Po pewnym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Za drzwiami stał opiekun Alice. Uśmiechnęłam się do mężczyzny i wpuściłam do domu. Zaprowadziłam go do kuchni, gdzie zrobiłam mu kawy.
- Czyli mówisz, że Alice wkręciła ci się pod prysznic? - odezwał się.
- Tak. - posłałam mu miły uśmiech.
- To sobie na nią poczekam.
Kasia i Zuza parsknęły śmiechem. One też zrobiły sobie kawę. Uważają, że ktoś musi mieć siły, żeby zrobić tutaj jakiś porządek.
Usłyszałam klucz w drzwiach. Wyszłam zobaczyć kto przyszedł. Oczywiście, Christian już zdążył wrócić.
- Nigdy więcej nie jadę z mamą i babcią w jednym samochodzie... - głośno wypuścił powietrze i pokręcił głową. - Do kogo należy ta kurtka?
- Przyjechał po Alice opiekun. - uśmiechnęłam się.
Pokiwał głową i razem ze mną poszedł do kuchni. Andrew się podniósł na nasz widok, a Christian stanął jak wryty. Patrzył na mężczyznę jak na jakiegoś ducha. Ruszał wargami jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wydawał żadnych dźwięków. Trochę zdziwiło mnie jego zachowanie.
- Christian... - powiedział cicho Andrew. Skąd on znał jego imię?
- Co ty do cholery tutaj robisz? - krzyknął mój brat tak głośno, że z rąk Zuzki wypadł kubek i potłukł się. - Przypomniałeś sobie o mnie? Długo ci to zajęło..
- Myślałem o tobie cały czas.
- To gdzie byłeś przez te cholerne siedemnaście lat, Tatusiu?!
Spojrzałam w szoku na Andrewa... W tej chwili zobaczyłam tą podobiznę, do osoby którą zawsze widzę w lustrze.
Usłyszałam huk drzwiami i oprzytomniałam. Zobaczyłam, że mężczyna chce podejść do mnie, ale ja pokręciłam głowa i wybiegłam za moim bratem. Zobaczyłam, że wsiada do samochodu. Ile miałam sił w nogach biegłam przed siebie. Zapalił silnik. Wpadłam na maskę i poczułam delikatny ból w prawym biodrze.
- Odbiło ci! - Christian wystawił głowę przez okno.
- Jesteś zdenerwowany, nie pozwolę ci jechać.
- Rusz się, bo cię rozjadę.
- Pozwól mi chociaż jechać z tobą.
- Wsiadaj. - powiedział oschle.
Szybko usiadłam obok mojego brata i zapięłam pasy. Popatrzyłam na niego. Wszystkie mięśnie twarzy miał zaciągnięte. Stopa mocno zaciskała pedał gazu. Licznik pokazywał już 100 km/h . Bałam się cokolwiek powiedzieć, lecz po jakimś czasie się odezwał Christian.
- Tyle lat na niego czekałem, a on dopiero teraz się zjawił... I co sobie myślał?
- To był nasz ojciec? - odważyłam się na zadanie tego pytania.
- Niestety.
Zobaczyłam jak coraz mocniej naciskał pedał. Wskazówka na liczniku niebezpiecznie się przesuwała. Wjechaliśmy na jakieś skrzyżowanie, ja tylko słyszałam klakson jakiegoś samochodu. Odwróciłam głowę i zobaczyłam oślepiające reflektry pojazdu, później nastała ciemność...
Popatrzyłam w stronę drzwi, gdzie stał Zayn. Adam pokiwał głową i poszedł do środka. Malik podszedł do mnie.
- Hej... - uśmiechnął się do mnie.
- Hej. Co tam słychać?
- Wszystko w porządku. - popatrzył na swoje ręce. - Jestem z Abby. - dodał po dłuższym zastanowieniu.
- Wiem, widziałam. - złapałam jego dłoń. - Jestem szczęśliwa z tego powodu. Pasujecie się do siebie.
- Naprawdę tak myślisz?
Pokiwałam swoją głową.
Laura
- Laura, jadę odwieźć babcię i dziadka. Mama postanowiła jechać z nami. Dziadek podobno ma coś dla niej. Posprzątajcie tutaj... - powiedział na jednym tchu Christian.Pokiwałam głową i zamknęłam za nim drzwi. Nareszcie wszyscy się zmyli. No oczywiście, nie licząc Kasi, Zuzki oraz Alice, po którą ma przyjechać Andrew. Adam postanowił pojechać do chłopaków do domu. Nie wiem kogo mi bardziej żal, ich czy jego.
Razem z dziewczynami zabrałyśmy się za sprzątanie, ale nie chciało nam się, więc zostawiłyśmy to i puściłyśmy sobie jakiś nudny film.
- Laura, mogę iść pod prysznic? - zapytała Alice. - Jestem tak spocona, że dreszcie mnie przechodzą jak się dotykam.
- Jasne. - uśmiechnęłam się. - W łazience znajdziesz czyste dresy. Możesz sobie je wziąć.
- Dzięki.
Dała mi buziak w policzek i pobiegła na górę. Ja razem z dziewczynami starałam się do końca obejrzeć film. Po pewnym czasie usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Za drzwiami stał opiekun Alice. Uśmiechnęłam się do mężczyzny i wpuściłam do domu. Zaprowadziłam go do kuchni, gdzie zrobiłam mu kawy.
- Czyli mówisz, że Alice wkręciła ci się pod prysznic? - odezwał się.
- Tak. - posłałam mu miły uśmiech.
- To sobie na nią poczekam.
Kasia i Zuza parsknęły śmiechem. One też zrobiły sobie kawę. Uważają, że ktoś musi mieć siły, żeby zrobić tutaj jakiś porządek.
Usłyszałam klucz w drzwiach. Wyszłam zobaczyć kto przyszedł. Oczywiście, Christian już zdążył wrócić.
- Nigdy więcej nie jadę z mamą i babcią w jednym samochodzie... - głośno wypuścił powietrze i pokręcił głową. - Do kogo należy ta kurtka?
- Przyjechał po Alice opiekun. - uśmiechnęłam się.
Pokiwał głową i razem ze mną poszedł do kuchni. Andrew się podniósł na nasz widok, a Christian stanął jak wryty. Patrzył na mężczyznę jak na jakiegoś ducha. Ruszał wargami jakby chciał coś powiedzieć, ale nie wydawał żadnych dźwięków. Trochę zdziwiło mnie jego zachowanie.
- Christian... - powiedział cicho Andrew. Skąd on znał jego imię?
- Co ty do cholery tutaj robisz? - krzyknął mój brat tak głośno, że z rąk Zuzki wypadł kubek i potłukł się. - Przypomniałeś sobie o mnie? Długo ci to zajęło..
- Myślałem o tobie cały czas.
- To gdzie byłeś przez te cholerne siedemnaście lat, Tatusiu?!
Spojrzałam w szoku na Andrewa... W tej chwili zobaczyłam tą podobiznę, do osoby którą zawsze widzę w lustrze.
Usłyszałam huk drzwiami i oprzytomniałam. Zobaczyłam, że mężczyna chce podejść do mnie, ale ja pokręciłam głowa i wybiegłam za moim bratem. Zobaczyłam, że wsiada do samochodu. Ile miałam sił w nogach biegłam przed siebie. Zapalił silnik. Wpadłam na maskę i poczułam delikatny ból w prawym biodrze.
- Odbiło ci! - Christian wystawił głowę przez okno.
- Jesteś zdenerwowany, nie pozwolę ci jechać.
- Rusz się, bo cię rozjadę.
- Pozwól mi chociaż jechać z tobą.
- Wsiadaj. - powiedział oschle.
Szybko usiadłam obok mojego brata i zapięłam pasy. Popatrzyłam na niego. Wszystkie mięśnie twarzy miał zaciągnięte. Stopa mocno zaciskała pedał gazu. Licznik pokazywał już 100 km/h . Bałam się cokolwiek powiedzieć, lecz po jakimś czasie się odezwał Christian.
- Tyle lat na niego czekałem, a on dopiero teraz się zjawił... I co sobie myślał?
- To był nasz ojciec? - odważyłam się na zadanie tego pytania.
- Niestety.
Zobaczyłam jak coraz mocniej naciskał pedał. Wskazówka na liczniku niebezpiecznie się przesuwała. Wjechaliśmy na jakieś skrzyżowanie, ja tylko słyszałam klakson jakiegoś samochodu. Odwróciłam głowę i zobaczyłam oślepiające reflektry pojazdu, później nastała ciemność...
No i mamy rozdział czterdziesty trzeci, który mógł być w poniedziałek...
Tak więc dziękuję za wszystkie Wasze komentarze, także dziękuję naszym kochanym Orzełkom. Jestem pod wrażeniem ich gry z Rosjanami. Ha! I wszystkim moim bliskim gęby opadły jak zobaczyli, że nasi zremisowali, ale to Ja mówiłam im, że nie będzie tak źle! Jestem z siebie dumna! Jestem ciekawa ile z Was mnie zatłucze za ten rozdział...?
Następny rozdział pojawi się najpóźniej w poniedziałek.
Pozdrawiam,
Kinga
Następny rozdział pojawi się najpóźniej w poniedziałek.
Pozdrawiam,
Kinga
domyślałam się że to ich ojciec ;P tylko kurde musiałaś od razu zrobić wypadek ?!?!?!?! grr...
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! czekam na kolejny xx
A nie wiesz ile czekałam, żeby go spowodować. Chyba 15 rozdziałów temu na to wpadłam xq
UsuńZawsze musisz kończyć w takich momentach? : c
OdpowiedzUsuńRozdział super, jak każdy z resztą : 3
Czekam z niecierpliwością na następny xx
Malikowa ♥.
No cóż... Sama nie wiem, dlaczego to robię...
UsuńMoże dlatego, że łatwiej mi rozpocząć pisanie kolejnego ^^
To pisz, pisz : 3
UsuńKinia,, Szkoda że mieli wypadek ;C
OdpowiedzUsuńCoś tak czułam że to ich ojciec :)
Ciekawe jak na to wszystko zareaguje Alice?? :/
Gdy czytam części z Zuzą to moje serce samo kroi się na kawałki,
Musi mieć tego cholernego HIV!! ;[
Rozdział superancki :**,, w takim momencie!!!
Podła jesteś, ale Cię wielbie =D,, i dobrze przewidujesz mecze :)
Ja też mówiłam że Polska da radę ♥♥
Czekam na kolejny i pozdrawiam <3 U mnie pojawił się szósty:
http://there-is-only-onedirection.blogspot.be/
Jaka akcja... Aaa... xd : D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. <3
Ojacieżpierdzielę :O O kutwa . Ja wiedziałam, że to ten typu, po tym jak dziadkowie Laury coś ukrywali no . xd
OdpowiedzUsuńEchh . ;d
Zapraszam na : the-world-of-my-lifee.blogspot.com
wiedziałam że to jest ich ojciec ;D mam nadzieję, że nikomu nic się nie stanie , a wypadek jest fajnym urozmaiceniem ;D zapraszam do mnie: http://we-will-never-grow-up.blogspot.com xxx
OdpowiedzUsuńSuper rodział, ekstra!
OdpowiedzUsuńZpraszam do siebie -> lookingforlifewihoutemotions.blogspot.com
A ja cię nie zatłukę. Uwielbiam cię za ten rozdział. Tak naprawdę, nawet się nie domyślałam, że to jest ich ojciec. Totalnie zbiłaś mnie tym z tropu, ale oczywiście - tak pozytywnie. Uwielbiam ten rozdział. uwielbiam Alice i uwielbiam ciebie, że tak świetnie wszystko opisujesz. Po prostu uwielbiam.
OdpowiedzUsuńhttp://i-just-trying-read-the-signals.blogspot.com/
Jak można tłuc za takie dzieło ?!
OdpowiedzUsuńUważam, że to najlepszy rozdział jaki do tej pory był.
Akcja z Andrew O.O
Nie mogę się doczekać kolejnego ♥
Osz kurwa . Tylko żeby im się nic nie stało ... ! A tak co Do Alice . To nadal jestem zdania że powinna być z Harrym . Tylko nie wiem dlaczego . A tu on jej w poprzednim rozdziale z siostrą wyjechał . :D Ysz . Rozdział świetny .
OdpowiedzUsuńwaiting-for-girl-like-you.blogspot.com
Wiedziałam, że to ich ojciec! Szkoda tylko, że Christian tak zareagował... I to dzień przed przyjazdem Isabel... Mam nadzieję, że nic poważnego im się nie stanie. I dalej będę się zastanawiać, o co chodzi Adamowi. Ty to nic nie możesz wyjaśnić od razu, tylko trzymasz w napięciu! I to jeden z wielu powodów, dla których kocham Twoje opowiadanie :D Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńMegaa megaa megaa :*
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://zawsze-there-gdzie-you.blogspot.com/
Okurde, naprawdę mega! Masz talent
OdpowiedzUsuńdziewczyno! :D
zapraszam do siebie -> http://hungry-for-affection.blogspot.com/ - Blanca <3
Świetny ♥
OdpowiedzUsuńMusiałaś przerwać w takim momencie ?!
Czekam na więcej ! ; *
hej, zapraszamy na nowy blog z opowiadaniem o 1d. jeżeli wam się podoba to komentujcie&obserwujcie - http://hard-bland-sensitive.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńIsabelle jest kochana:D Domyślam się że coś się w niej zminiło na lepsze:D I moż ecoś w sobie nosi?!
OdpowiedzUsuńI Alice spodkała swoich dręczycieli:P
oni to mają Rodzinne^^
A jego przez cały czas podejrzewałam o związek rodzinny z Laurą:D
nie dobra Laura!!
Jak mogła uderzyć samochud Christiana?!
Kocham Cię <3 <3 <3