Zuza
Razem z
Adamem przenosiłam pudła do naszego nowego mieszkania w Londynie. Na nasze
szczęście dostaliśmy się do wymarzonych uczelni. Kasia również się dostała, ale
zdrajca mnie opuścił i zamieszkał razem ze swoim narzeczonym, a mi pozostało
mieszkać z jej wujaszkiem.
Minęły
już trzy miesiące od ich zaręczyn, niesamowitej pobudki Laury oraz narodzin
Frances. W tym samym okresie życie moich najlepszych przyjaciół zmieniło się na
zawsze. Tyle, że ono jeszcze nie jest idealne…
Laura
kompletnie nic nie pamięta, dlatego jej matka przeniosła się do Christiana.
Próbujemy jakoś odzyskać jej wspomnienia, ale jak na razie nie widać efektów.
Najbardziej mi chyba żal Niall’a, który musi od początku zacząć walczyć o serce
swojej dziewczyny. Za nic się nie poddaje… Widać, że mu na niej zależy. Podobno
nawet dzisiaj ją ma zamiar zabrać na kolację…
- Adam?
– przysiadłam na starej sofie. – Czy mógłbyś mnie też, kiedy zabrać na jakąś
kolację?
Chłopak
zakrztusił się wodą, którą w ty momencie pił. Kiedy już się opanował, spojrzał
na mnie zdziwiony swoimi piwnymi oczami.
- Czy
właśnie poprosiłaś mnie, żebym Cię zabrał na romantyczną kolację? – pokiwałam
głową. – Co się z tym światem dzieje?
Złapał
się za głowę. Podeszłam do niego, wywinęłam wargę i spojrzałam na niego błagalnie.Moje
oczy mówiły same za siebie.
- Nie
patrz tak, bo i tak ci to nic nie da – pocałował mnie w noc i mnie obszedł. –
To ty nie chciałaś chodzić na takie kolacje…
- A
teraz chcę iść…
- No to
za parę dni się wybierzemy.
Pocałował mnie jeszcze raz w nos i zabrał się
za wypakowywanie swojego pudła. Ja zaś zabrałam swojego laptopa i napisałam do
Kasi, która właśnie jest z Isabel, Laurą oraz Anną na zakupach. Mnie też
zaprosiły, ale jakoś nie miałam ochoty wychodzić z domu, no i oczywiście,
wolałam pomóc Adamowi z przeprowadzką.
„Kasia, udało mi się go namówić… Dziękuję za
radę ;*”
Isabel
Dzisiaj
po raz pierwszy od mojego porodu zostawiłam Christiana i Frances razem. Za
każdym razem, kiedy chciałam to zrobić panikowałam. Zawsze wyobrażałam sobie,
że jak coś się stanie to mój chłopak nie da rady…
Od paru
miesięcy już jeździ na rehabilitację. Podobno lekarze widzą jakieś efekty, ale
na jego nieszczęście jeszcze jeździ na wózku. Każdego dnia widzę jak walczy.
Pragnie o tym, żeby być normalnym ojcem, który może razem z córeczką wyjść na
spacer albo też zagrać w parku.
Nie
dawno przeszedł na emeryturę jako producent muzyczny i skoncentrował się na
otwarciu drugiej restauracji tym razem w centrum.
Siedziałam razem z Laurą na ławce, czekając na
Annę i Kasię, który ruszyły na sklepy w poszukiwaniu jej jakiejś sukienki. Ona
sama jakoś nie była tym zainteresowana. Nie chce zakładać tego, co jej teraz
wpadnie w oko, tylko chce odzyskać siebie sprzed wypadku.
W ręku
trzymała książkę swojej mamy, która opisała jej życie przed narodzinami…
- Nad
czym myślisz? – zapytałam ją.
- Nad
tym, dlaczego mój ojciec zostawił mamę… - powiedziała cicho. – Tutaj są tylko
przemyślenia mojej mamy, a co on na to? Jak myślisz?
- W
jakim sensie?
- Czy
powinnam na przykład się z nim spotkać i porozmawiać?
Uniosłam
brwi do góry. Nie spodziewałam się, że Laura zada mi takie pytanie.
- Gdybym
ja była na twoim miejscu to spotkałabym się z twoim ojcem. Straciłaś pamięć i
co z tego? Może to coś znaczy? Masz szansę się teraz dowiedzieć dużo więcej o
swoim życiu.
- Mój
brat ma szczęście, że ma ciebie – spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczami. –
Jesteś idealną kandydatką na jego żonę…
Przytuliła się do mnie. Poczułam jej miętowy
szampon.
-
Myślisz, że kiedyś sobie przypomnę moje poprzednie życie? – szepnęła.
- Tak.
Myślę, że nadejdzie kiedyś ten dzień, kiedy obudzisz się i będziesz pamiętać,
co robiłaś w wieku dwunastu lat albo też sześciu…
Laura
Przyglądałam się mojej nowo kupionej sukience.
Była lekko marszczona o barwie różowych róż. Do tego miałam tego samego koloru
obcasy. Na szyi zwisał mi złoty łańcuszek, który dostałam od mojego brata od
razu, kiedy go po raz pierwszy spotkałam po obudzeniu. Wisiorek otwierałam za każdym razem,
kiedy chciałam sobie przypomnieć jak wygląda mój brat i mama. Wewnątrz było włożone
stare zdjęcie, gdzie byłam ja, Christian i mama. Żałuję, że nie pamiętam
chwili, kiedy to zdjęcie było zrobione, ale nie załamuję się. Widzę, że bliskim
zależy na powrocie mojej pamięci, a w szczególności Niallowi. To on próbuje
organizować randki takie jak przed moim wypadkiem. Niestety na razie jeszcze
sobie nic sobie nie przypomniałam, ale zdążyłam się dowiedzieć jakim sposobem się
poznaliśmy. Do tej pory, kiedy sobie o tym przypominam chce mi się śmiać.
Usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.
Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam Nialla uśmiechniętego jak zawsze. W dłoni
trzymał długą czerwoną różę. Od razu na serduszku zrobiło mi się lżej. Podeszłam
do chłopaka i pocałowałam go w policzek. Jeszcze nie całowaliśmy się tak naprawdę,
ponieważ jeszcze nie czuję się gotowa i potrzebuję odrobiny czasu.
- To
gdzie się wybieramy? – zapytałam, wsiadając do auta.
- W
miejsce, gdzie jeszcze nie byłaś… - uśmiechnął się. – Ktoś mi niedawno
powiedział, że nie warto żyć przeszłością, ale cieszyć się teraźniejszością.
Te słowa
przemówiły do mnie. Od kilku miesięcy na siłę próbowałam sobie przypomnieć kim
byłam, ale nic to nie dawało. Może powinnam zacząć kreować nową „ja”? Ale nie
tylko to. Cały czas próbuję sobie przypomnieć jakim uczuciem darzyłam Nialla, a
powinnam się skupić na tym, co nas teraz łączy.
Opadłam
na fotel, opierając tak głowę o szybę, żebym mogła spokojnie się przyglądać
mojemu chłopakowi. Był on tak skupiony na drodze. Louis mi zdążył powiedzieć,
że od czasu mojego wypadku stara się nie przekraczać żadnych przepisów
drogowych.
Zmienił
bieg i znowu jego dłoń wróciła na kierownicę. Przeniosłam wzrok na jego twarz.
Była taka delikatna i piękna. Zawsze uśmiechnięta, a kiedy patrzy się w jego
oczy zapomina się o całym świecie.
- O czym
myślisz? – zapytałam.
- O
tobie… - odpowiedział bez namysłu.
- O czym
jeszcze?
- Hmm… -
zerknął na mnie. – O nas.
Uśmiechnęłam
się i usiadłam normalnie.
Po jakimś
czasie usłyszałam jakieś dziwne buczenie z silnika. Niall zjechał na pobocze,
gdzie silnik zgasł.
-
Cholera… - mruknął chłopak.
- Co się
stało? – zapytałam.
- Nie
mam pojęcia… - sięgnął po komórkę. – No pięknie, nawet zasięgu nie ma…Chyba
pozostało nam czekać aż ktoś będzie tędy przejeżdżać.
Włączył
radio i spojrzał na mnie. Cały czas się uśmiechał…
- Co to
za piosenka?
Właśnie
zaczęła się nowa piosenka, która jakoś mnie oświeciła.
“And maybe
the man in charge, doesn’t like my face
But then this world’s not always good…”
But then this world’s not always good…”
- "Nothing's real but love" Rebecki Ferguson - powiedział.
“And
nothing’s real but love
Nothing’s real but love
No money, no house, no car, can beat love
They watch us open-mouthed
As we joke around like fools
See who can be the worst
Watch what I can do
But then the door gets slammed, slammed right in my face
And I guess this world’s not always good
And nothing’s real but love
Nothing’s real but love
No house, no car, no job, can beat love
It won’t fill you up
No money, no house, no car, is like love…”
- Znam to skądś... Ja to już słyszałam, prawda? - spojrzałam na niego.
Jego twarz skamieniała. Powoli pokiwał twierdząco głową.
- Jeszcze przed wypadkiem byliśmy na randce w restauracji, gdzie Ferguson śpiewała właśnie tą piosenkę. Po jej występie kazałaś mi przyrzec, że: nic nie pokona naszej miłości, żaden dom, żaden samochód, żadna praca i nieważnie co się stanie nasza miłość to pokona.
Nagle w mojej głowie pojawiły się obrazy. Niall i ja, piękna restauracja, ciemnoskóra piosenkarka... Wszystko było jeszcze nie wyraźne, ale prawdziwe. Poczułam jak moje serce przyśpieszyło tak jak tamtego wieczoru, kiedy Niall mnie pocałował.
Ogarnęłam się i spojrzałam na chłopaka, który uważnie mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się.
- Pamiętam tamten wieczór.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Pochyliłam się nad nim i pocałowałam jego ciepłe usta. Już wiem, że go kocham.
Krótki, wiem :(( Nie mam weny na dłuższe... Ważna informacja: w przyszłym tygodniu pojawi się ostatni rozdział, a za dwa epilog, więc już powoli chcę Wam podziękować za to, że byłyście ze mną. ;*
Dziękuję,
Kinga.
Nothing’s real but love
No money, no house, no car, can beat love
They watch us open-mouthed
As we joke around like fools
See who can be the worst
Watch what I can do
But then the door gets slammed, slammed right in my face
And I guess this world’s not always good
And nothing’s real but love
Nothing’s real but love
No house, no car, no job, can beat love
It won’t fill you up
No money, no house, no car, is like love…”
- Znam to skądś... Ja to już słyszałam, prawda? - spojrzałam na niego.
Jego twarz skamieniała. Powoli pokiwał twierdząco głową.
- Jeszcze przed wypadkiem byliśmy na randce w restauracji, gdzie Ferguson śpiewała właśnie tą piosenkę. Po jej występie kazałaś mi przyrzec, że: nic nie pokona naszej miłości, żaden dom, żaden samochód, żadna praca i nieważnie co się stanie nasza miłość to pokona.
Nagle w mojej głowie pojawiły się obrazy. Niall i ja, piękna restauracja, ciemnoskóra piosenkarka... Wszystko było jeszcze nie wyraźne, ale prawdziwe. Poczułam jak moje serce przyśpieszyło tak jak tamtego wieczoru, kiedy Niall mnie pocałował.
Ogarnęłam się i spojrzałam na chłopaka, który uważnie mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się.
- Pamiętam tamten wieczór.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Pochyliłam się nad nim i pocałowałam jego ciepłe usta. Już wiem, że go kocham.
Krótki, wiem :(( Nie mam weny na dłuższe... Ważna informacja: w przyszłym tygodniu pojawi się ostatni rozdział, a za dwa epilog, więc już powoli chcę Wam podziękować za to, że byłyście ze mną. ;*
Dziękuję,
Kinga.
w końcu zaczyna pamiętac !! aa!! no i czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do sb another-world-with-you.blogspot.com czekam na twoją opinię :)
Cooooooo?!
OdpowiedzUsuńZa tydzień mam przeczytać po raz ostatni Twojego bloga?!
O nieee. Pamiętam jakby to było wczoraj gdy weszłam na tego bloga i zaczęłam czytać, po dwóch rozdziałach zakochałam się i ciągle czekałam na więcej. Lubiłam wiele blogów ale ten Twój był/jest i będzie wyjątkowy.
Bohaterowie stali się moimi przyjaciółmi, razem z nimi śmiałam się i płakałam. Ok, nie rozpisuję się teraz ale za tydzień ;) To ja DZIĘKUJĘ ;)
ja nie wiem jak ja wytrzymam bez tego bloga.!!!
OdpowiedzUsuńpamiętam jak byłam u cioci i czytałam wtedy wszystkie blogi, które wpadły mi w ręce i jednym z tych blogów był właśnie ten, no i jakoś historia z kurczakiem mnie zaintrygowała i zaczęłam czytać dalej, aż wreszcie doszło do tego, że zakochałam się w tym blogu i wyczekiwałam na rozdziały sprawdzając 10 razy dziennie czy go nie ma.
a teraz muszę się tak po prostu rozstać z tym blogiem?
nie wiem jak to przetrwam -,-
no dobra, już się nie rozpisuję.
a kiedy będą nn na innych blogach?
aaaa, no i zapraszam do mnie sometimes-sun-sometimes-rain.blogspot.com
Nieeee!!! Co ty do mnie mówsz, nie słucham cię!
OdpowiedzUsuńJaki koniec, ty chyba sobie żarty z nas robisz kochana!
Ja chcę czytać twojego bloga w nieskończoność! Jest świetny i choć miałabyś co tydzień pisać jak to im dobrze ze sobą to ja chcę to czytać!
No cóż, rozdział piękny i na końcu się wzruszyłam. Wreszcie jest tak jak byś powinno! :):*
Naprawdę ciężko mi uwierzyć, że kończysz taką piękną historię, ale mam nadzieję, że w takim razie zaczniesz nową, jeszcze lepszą...
Czekam na nowy rozdział i kolejną historię o One Direction ;**
Super :D szkoda ze już koniec ;/ , ale blog był świetny zapraszam do mnie : http://never-say-nevver.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo w koncu zaczyna pamietac mam nadzieje ze wszystko sobie zaraz przypomni ze z dnia na dzien bedzie lepiej i wiecej bedzie sobie przypominac :)
OdpowiedzUsuńOj oj.. Króciutki skarbie:P Cieze się , że zaczęła sobie przypominać:D Da w nastepnej notce jak wygląda Franches... bowiesz jak u mnie z pamięcią:P A ż eleń to też wiesz:P Adam zabiera ją na randkę?! O.o co się w tym świecie dzieje:P
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest cudowny zresztą tak jak wszystkie inne, nie ważne czy krótki czy nie, ale ważne, że jest. Ja chyba tego nie przeżyje jak już skończysz ta opowieść, przecież ja nie mogę wytrzymać tygodnia czekania na rozdział a co dopiero już w ogóle go nie czytać. :< To jest najlepszy blog jaki do tej pory czytałam i nawet jak go skończysz pisać to i tak będę czytała go od początku, żeby nie zapomnieć. :D
OdpowiedzUsuńOooooooooooo... szkoda że zbliża się już koniec :( tak polubiłam to opowiadanie :( no ale cóż, nic dobrego nie trwa wiecznie, czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMegaa ♥ obserwuje
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://zawsze-there-gdzie-you.blogspot.com/
[19:19] Franky <3 : cześć, zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania naszego nowego bloga http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com/ mam nadzieję, że Wam się spodoba x
OdpowiedzUsuńO w mordę, ten rozdział jest po prostu piękny *.* Jak ja się cieszę, że wszystko wszystkim się układa! Zgadzam się z Isabel, Laura powinna spotkać się z ojcem, wtedy już wszystko będzie idealnie ;>
OdpowiedzUsuńKoniec? Jaki koniec? Stanowczo się na to nie zgadzam! Nie wyobrażam sobie życia bez tego opowiadania. Ale dobrze chociaż, że ostrzegasz, więc nie będzie aż takiego szoku psychicznego ;)
Czekam na kolejny ;*