niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział piąty

 Taksówka zatrzymała się przy niewielkiej restauracji mojego brata. Leży ona w cichym i spokojnym miejscu. Wiele osób przychodzi tutaj, żeby odpocząć od tłumów jakie panują w centrum.
 Weszliśmy do środka, którego wnętrze było piękne i wytworne. Nic dziwnego, że restauracja została nazwana "Frances" na cześć mamy Christiana, która była kobiecym odpowiednikiem tego miejsca. Ściany były oblane beżem, podobnym do tego, który jest w moim pokoju. Okrągłe stoły były przykryte długimi, białymi obrusami, a na nich stały wazony z kwiatami i piękne zastawy.
 - Witam. - podszedł do nas kelner. - W czym mogę pomóc?
 - Dobry wieczór. - przywitałam się. - Czy jest może Christian?
 Spojrzał na mnie tak jakby nie wiedział, o kim mówię. Nowy - pomyślałam.
 - Czy jest właściciel restauracji?
 - Och... - uśmiechnął się - Właśnie je kolację z klientem. Czy mam mu coś przekazać?
 - Proszę mu powiedzieć, że przyszła jego siostra. - posłałam mu uśmiech.
 - Siostra? - Nie tylko Niall mi nie wierzy. - Dobrze, zaraz panu Knight'owi przekażę. Czy znaleźć państwu wolny stolik?
 - Jakby pan mógł.
 Wskazał nam wolny stolik tuż przy oknie. Podeszliśmy tam i zasiedliśmy. Mężczyzna podał nam menu i odszedł. Niall z uwagą analizował kartę dań, a Harry do tej pory nie mógł przestać się chichotać.
 - Laura? - do naszego stolika podszedł mój brat.
 Uśmiechnęłam się do niego i zaraz spojrzałam na Nialla, który patrzył na niego szeroko otwaryma oczyma.
 - To jak? Wierzysz już mi? - posłałam mu chytry uśmieszek.
 - Od początku wierzyłem. - spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
 Spojrzeliśmy na Harry'ego, który nie umiał już oddychać ze śmiechu.
 - To są ci twoi znajomi, tak? - Chris spojrzał na chłopaków i uśmiechnął się.
 - Tak. To jest Harry - wskazałam na chłopaka, który już się opanował, ale uśmiech z twarzy mu nie schodził.
 - Miło mi. Jestem Christian. - podał mu rękę.
 - A to jest Niall, który nie wierzył mi, że jesteś moim bratem. - tym razem on spojrzał na mnie, tak jakby chciał mnie zabić, ale po chwili uśmiechnął się.
 - Cześć. Christian. - i jemu mój brat podał rękę. - Mam pytanie, czy nie spotkaliśmy się kiedyś?
 - Niall jest tutaj częstym gościem. -powiedział Harry.
 - Faktycznie. - znowu się uśmiechnął. - Dobra. Młoda, ja idę do domu się przebrać.
 - Przebrać? - uniosłam brew.
 - Tak. Idę na randkę.
 - Co? - tym razem ja patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczyma.
 Harry i Niall wybuchli śmiechem. Spojrzałam na nich, ale zaraz znowu byłam skupiona na Christianie.
 - Laura, nie tylko ty możesz chodzić na randki. - pocałował mnie w czoło. - Nie czekaj dzisiaj na mnie. Sam nie wiem, czy wrócę do domu.
 Odszedł, a ja spojrzałam na chłopaków. Nie mogę uwierzyć, że mój brat ma kogoś. Tak trochę dziwnie dzielić jedynego kochającego się mężczyznę z kimś innym.
 - To ty chodzisz na randki? - z transu wyrwał mnie Harry.
 - Bardzo śmieszne. - uśmiechnęłam się.
 Reszta wieczoru minęła nam bardzo przyjemnie. Dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Czułam się tak dobrze z tą dwójką jak z Kaśką i Zuzką.
 - No dobra, zbieramy się. - wstałam od stolika.
 - Już? - Niall spojrzał na mnie. - Ja dopiero, co zamówiłem sobie deser.
 - Chciałabym zostać, ale muszę już iść.
 - To ty Niall zostań, a ja odprowadzę Laurę. - powiedział Harry z uśmiechem.
 - Bardzo dobry pomysł. - Niall zgodził się.
 - No dobrze. - powiedziałam. - To... Cześć.
 - Cześć.
 Wyszłam razem z Harrym z restauracji. Na dworze ściemniało się. Ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
 - No proszę, to kolejnego członka mojego zespołu poznałaś. - Harry przerwał ciszę.
 - Tak. - spojrzałam na niego. - I już się boję poznać następnego.
 Musieliśmy stanąć, ponieważ Harry znowu dostał ataku śmiechu.
 - Czy to jest uleczalne? - zapytałam go.
 - Obawiam się, że nie. - wziął głęboki wdech.
 Po jakimś czasie dotarliśmy do mojego domu. Była godzina 21.  
 - Dziękuję, że znowu chciało ci się mnie odprowadzić.
 - To dla mnie przyjemność. - ukłonił mi się.
 - Chyba będę musiała zobaczyć dzisiaj jakiś smutny film.
 - Dlaczego?
 - Ponieważ cały dzień chodzę z tym bananem na twarzy. - palcem wskazałam swoją twarz.
 - Bardzo ładny on jest.
 - Dziękuję. No dobra, nie zatrzymuję cię. Cześć. - tym razem nie podałam mu ręki, tylko przytuliłam go.
 - No proszę. Jak będziemy szli w takim tempie, to jutro dostanę od ciebie buziaka.
 - Zapomnij. - odsunęłam się od niego. - Kochaniutki, nie ze mną takie numery.
 - No trudno... - zrobił smutną minkę. - Nie no, żartuję. To co robimy jutro?
 - Napewno się nie całujemy.
 Znowu zaczął się śmiać.
 - Ty coś za często się śmiejesz, wiesz?
 - Wiem. U mnie to normalne. To jak?
 - Jestem otwarta na propozycje.
 Udawał, że myśli.
 - Może skoczymy na basen? - zaczął ruszać swoimi brwiami.
 - Wporządku. No to do jutra.
 - Do jutra.
 Weszłam do domu i poszłam do kuchni. Z lodówki wyciągłam sok pomarańczowy i nalałam do szklanki. Spojrzałam na zegarek, który pokazywał, że jest 21:20. Zaniosłam sok do pokoju i poszłam do łazienki, żeby wziąć szybką kąpiel. Kiedy wyszłam z łazienki była 21:50. Zeszłam na dół, do kuchni jeszcze po lody waniliowe i wróciłam do pokoju. Załączyłam laptopa i skype'a. Kaśka i Zuzka były już dostępne. Zadzwoniłam do nich.
 Na ekranie po prawej stronie pojawiła się Zuzanna, dziewczyna o długich czarnych włosach i niebieskich oczach, która była ubrana w różowe bikini. Oczywiście nic dziwnego, przecież siedziała ona na plaży. Z lewej strony pojawiła się dziewczyna o rudych, kręconych włosach, sięgających ramion i czarnych oczach, która siedziała w swoim pokoju.
 - Jak ja dawno was nie widziałam. - zaczęła Zuzanna.
 - No ja też. - powiedziała Kasia. - To jak jest w tej Australi?
 - Jak? Jest tutaj nieziemsko. Z przyjemnością tutaj był została. - odwróciła wzrok i się uśmiechnęła.
 - Teraz rozumiem. - uśmiechnęłam się, zajadając lody. - Przystojni?
 Kasia zaczęła się chichrać, kiedy zrozumiała o co mi chodzi. Tylko Zuzka była zdezorientowana.
 - O co chodzi?
 - Pytam się, czy przystojni.
 - Kto? - spojrzała w kamerkę, a następnie w kierunku, gdzie zapewnie był ocean. - Może i są.
 Wszystkie trzy się uśmiałyśmy.
 - No Laura, opowiadaj jak minęła podróż, bo nie odpisałaś mi.
 - Pytałaś się jak mi minęła podróż autobusem?
 - Tak. - uśmiechnęła się do kamerki. 
 - Powiem wam, że nie wiem. - dziewczyny nie zrozumiały o co mi chodzi. - To znaczy, Christian wykręcił mi numer i przyleciałam do Londynu samolotem.
 Dziewczyny nie mogły uwierzyć. One również znają mój lęk do latania. Po chwili ciszy zaczęły mi bić brawo.
 - Dziękuję, dziękuję... - zaczęłam się kłaniać, jak gwiazda po jakimś występie.
 - Laura poznałaś kogoś? - zapytała Zuzka.
 Co mam im teraz powiedzieć? Że poznałam Harry'ego i Nialla z ich ulubionego zespołu?
 - Tak. - uśmiechnęłam się. - Poznałam dwójkę wyjątkowych ludzi. Kasia, kiedy będziesz mogła chodzić?
 - Mogę już chodzić. Tyle, że nie mam z kim. - spojrzała na nas.
 - No co? - Zuzanna próbowała się powstrzymać od śmiechu.- Co ja poradzę, że moi rodzice postanowili mnie zabrać na wakacje?
 - A co ja poradzę, że musiałam się przeprowadzić? Kasiu jeszcze tylko pare dni...
 - No właśnie. Za dwa tygodnie wracam. Znowu razem do szkoły będziemy chodzić.
 - Tyle, że tym razem beze mnie. - opuściłam głowę, a po moich policzkach poleciały łzy.
 - Laura nie płacz. - próbowała mnie pocieszyć Kaśka. - To, że nie będziesz z nami chodzić do klasy to nie znaczy, że nie będziemy się przyjaźnić. To przecież i tak ostatni rok...
 - Właśnie - włączyła się Zuzka. - Przecież nie będziesz wiecznie siedzieć w Londynie. Będziesz przyjeżdżać na święta, na moje urodziny...
 - I na moje...
 - Mam lepszy pomysł. To wy będziecie do mnie przyjeżdżać. - uśmiechnęłam się.
 - Ja to bym chciała. - Kasia się rozmarzyła.
 Zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na dziewczyny i powiedziałam, że zaraz wrócę. Zeszłam na dół i otworzyłam. Za nimi nikogo nie było, rozejrzałam się i ujrzałam, że na ziemi leżał pakunek. Wzięłam go do kuchni. Z boku zauważyłam karteczkę, na której na pisane było: SMACZNEGO! :)
 Otworzyłam paczkę, a w środku znajdował się kurczak w ziołach.

Niesamowite, że wciągu jednego tygodnia mój blog został odwiedzony 847 razy. Bardzo dziękuję wszystkim za te wspaniałe komentarze. Zastanawiam się nad jednym, czy nie nudzi Was te moje opowiadanie? Ponieważ ja nie śpieszę się z tworzeniem jakikolwiek par, sama nie wiem jak to będzie wyglądać albo kiedy one się pojawią ;p Mam prośbę, jeśli Wam coś się nie podoba piszcie :) I jeszcze jedna sprawa: Rozdziały dodawałam co 2 dni, teraz to może minimalnie się zmienić, ponieważ mam obowiązki związane ze szkołą, więc następny rozdział może się pojawić za 2 dni, ale również może i za 4 dni.
Pozdrawiam ;*

8 komentarzy:

  1. Uwielbiam ! Nie moge sie doczekać co będzie dalej ! Mnie, pani Horan w ogole nie nudzą twoje opowiadania, wręcz przeciwnie ;***

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie się bardzo podoba, ja bym w sumie nic nie zmieniała. Na przykład w innych opowiadaniach tego typu już w piątym rozdziale są razem -,- Twoje jest super :) Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwiwością.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się wszystko podoba. Tylko ciągle myślę z kim będzie Laura. Nie mam zielonego pojęcia. Pisz jak najszybciej kolejny rozdział. Nie mogę się doczekać, aż pojawi się reszta One Direction.

    http://alice-and-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. awww, ale uroczy prezent <3
    Nie spiesz się z tworzeniem par, i tak jest ciekawie :)
    Czekam na kolejny rozdział ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie !! Czekam na kolejny :)

    zapraszam też do mnie :
    van-ill-op.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zalazłam twoje opowiadanie przez przypadek i powiem ci, że nie żałuje że zaczęłam je czytać. Uśmiałam się, że ja nie mogę. Jedyne co mi pozostaje, to pogratulować wspaniałego pomysłu. Czekam na kolejny.
    ( http://i-will-be-here-by-your-side.blogspot.com/ )

    OdpowiedzUsuń
  7. kurczę opuściłam się trochę w czytaniu. To się chłopcy zdziwili trochę ,że brat Laury jest właścicielem restauracji. Prezent bardzo wyszukany ; ) To chyba Niall przyniósł. Miło z jego strony. czekam na następny odcinek. Pozdrawiam ; )

    http://dance-with-me-tonight.blogspot.com/ Nowy !

    OdpowiedzUsuń